Kibice Resovii już nie potrafią cieszyć się ze zwycięstw z potencjalnie słabszymi drużynami, a każdą porażkę (nawet ze Skrą, która jest zdecydowania silniejsza kadrowo) kwitują..... a nie będę pisał, każdy zna te komentarze i na pewno słyszał na trybunach.
Wydaje mi się, że kibice Resovii nie potrafią cieszyć się ze zwycięstw z potencjalnie słabszymi drużynami, kiedy styl gry delikatnie rzecz ujmując nie jest przyjemny dla oka. Podam przykład: mecz z Olsztynem, wygrany 3:0, gdzie raczej mało kto się spodziewał, po batach z Lotosem, że Resovia tak szybko odbuduje się z, było nie było, ówczesną wtedy rewelacją ligi i zagra rewelacyjny mecz (zakładam, że Olsztyn ma słabszy potencjał od naszego, a jeśli nie, to w takim razie wybieram spotkanie z Espadonem. Fakt, szału tam nie było, chwilami męczenie buły dało radę zaobserwować, ale uważam, że zagraliśmy dosyć solidnie).
Powiem więcej, wśród moich znajomych, mało kto przeklinał mecz z Zaksą, gdzie z Mistrzem Polski graliśmy jak równy z równy (w przeważającej części spotkania).
Nic nie poradzę na to, że pisanie o kibicach, którzy sami zepsuli atmosferę jest dyrdymalizmem.
Nic też nie poradzę na to, że pisanie o tym, że porażki zepsuły do tego stopnia, z jakim mamy teraz do czynienia, klimat na Podpromiu jest również dyrdymalizmem, a na dodatek kupy się nie trzyma, bo kolejnych 5 zwycięstw wcale tego klimatu nie poprawiło.
Jako kibic mam swoje za uszami i to pewnie nie mało, natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że siatkówka zarówno w klubowym, jak i reprezentacyjnym wydaniu, jest w odwrocie i nie obroni się sama. Dopóki działacze (tak, nazwa zobowiązuje, jestem działaczem, to działam!) nie przestaną zauważać tego problemu i nie znajdą sposobu, by zachęcić ludzi, do przychodzenia na hale, to taki stan rzeczy będzie się utrzymywał. W Rzeszowie problem jest nieco bardziej złożony. Jesteśmy cholernie wymagającymi kibicami, może nawet za bardzo i czasami własne frustracje/kompleksy przenosimy na to w jaki sposób zachowujemy się na trybunach. Ale też nie jesteśmy w ciemię bici. A właśnie tego dotyczy następny fragment wypowiedzi Leona:
Natomiast niespotykaną do tej pory w Resovii formą był sposób...pozbycia się Serniottiego. Najbardziej mnie boli nie decyzja Adama Górala, ale działania tych, którzy się do takiej decyzji bardziej, bądź mniej świadomie przyczynili. Ten zakalec będzie się ciągnął jeszcze jakiś czas i nie wiadomo, czy skończy się tylko na kacu, czy zamieni się w trwałe upośledzenie.
W punkt. Mimo, że od tej decyzji upłynęło już trochę czasu, to w dalszym pojawia mi się przed oczami pytanie: czy klub traktuje mnie jak idiotę? W tym miejscu chciałbym posłużyć się pewnym skrótem myślowym (tylko nie bić, bo nikogo nie obrażam
).
Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że Asseco podąża ścieżką Marmy Polskie Folie (a miałem nie pisać o żużlu). Smrodek vel atmosfera (jak zwał, tak zwał) wokół klubu podobne, wyniki nieco lepsze, choć od 3 lat pojawia się tendencja spadkowa.
Myślę, że atmosferę tworzą kibice i kibice sami ją sobie psują.
Psuli ją przez ostatnie 2 lata i psują ją nadal. Nie potrafią się pogodzić z tym, że po latach sukcesów przyszedł czas porażek. Zepsuli ją do tego stopnia, że nawet wicemistrzostwo Polski i bardzo dobra postawa podczas F4 LM były powodem do nieustannego narzekania.
Za sezon 2015/16- broni nas tylko wynik. Graliśmy bardzo słabo przez jego większość. Dość powiedzieć, że w Final Four "pary" starczyło na 2 sety z Kazaniem i 3 z Lube. Ale faktycznie, to wicemistrzostwo Polski było pewnym osiągnięciem. (Dzięki BBTSowi
).
Dziś forumowicze życzą Resovii porażek. Dawniej za coś takiego dostawało się bana (a nie ja byłem moderatorem).
Z tym się nie zgodzę. Forumowicze przede wszystkim życzą przejrzenia na oczy. Ale to tylko to forum, na którym możemy wymieniać mniej lub bardziej kontrowersyjne poglądy. Czasami nic tak nie otwiera oczu jak solidne dostanie po dvpie, które podchodzi pod porażkę. Nie lepiej otworzyć ślepia zawczasu, tak aby tych porażek uniknąć?
Z najfajniejszego środowiska siatkarskiego, od którego wszyscy uczyli się dopingu i kultury, zrobiło się to, co się zrobiło. I nie jest temu winien ani Kowal, ani Górski (który kibicom by nieba przychylił), ani nawet Fabian Drzyzga.
Tutaj zgadzam się w 100%, dodam tylko, że wina nie leży wyłącznie po jednej ze stron.