Trzeba mieć wiele samozaparcia, żeby w końcówce seta, granego na przewagi, 4 razy wpaść w siatkę i 2 razy przejść linię środkową. Podobno jeszcze był błąd ustawienia, ale ja go nie zauważyłem. Czyli sami strzelamy sobie w stopę i się dziwimy, że boli.
Można produkować różne teorie. Być może któraś z nich wyjaśni, dlaczego Damian Schulz popełnia 6 błędów w ataku.
Wyjaśnieniem tego, że Mika z Buszkiem na (łącznie) 25 ataków kończą 4 są Kowal i Górski - to zrozumiałe. Ale jak wyjaśnić niemoc Damiana? Akurat on z Kowalem nie miał wiele wspólnego.
To tyle o dzisiejszym meczu.
Po co tłumaczyć niewytłumaczalne?
Czy ktoś wytłumaczył, dlaczego będąc faworytem IO'12 potknęliśmy się na Australii i Bułgarii? Był dobry trener, byli dobrzy zawodnicy. Na 17 meczów w międzypaństwowych przegraliśmy tylko 2 (jeden a maju, a drugi 8 czerwca; potem same zwycięstwa). Igrzyska odbywają się w Londynie, czyli w naszej strefie klimatyczo-czasowej i jest... całkowity klops. Wytłumaczyć się tego nie da. Trzeba to przyjąć do wiadomości.
Teraz pora wyrzucić Przedpełskiego. Oj, przepraszam: wyrzucić Górskiego. I nadal wierzyć w baśń o dobrym carze i złych bojarach.
Jeden winny nie wystarczył, więc trzeba znaleźć kolejnego. Jeśli i ten drugi stosik nie pomoże, poszuka się trzeciego. Aż do skutku!
Nieśmiało podnoszą się głosy, że zawodnicy są do niczego. Też można ich sfajczyć. O, i nawet sponsora ktoś dorzucił. Się ruszy z posad bryłę świata i będzie ok. "Wyciąć w peń, wypalić do gołej gleby, a potem my ze szwagrem tak to zorganizujemy, że wszystkim oko zbieleje".
Jak to możliwe, że jeden z najlepszych klubów Europy leży na dnie silnej, ale nie najmocniejszej ligi? A znacie jakiś inny "jeden z najmocniejszych klubów Europy", który właściwie co sezon pozbywa się swojego najlepszego zawodnika? Przypomnę: Grozer, Bartman, Ivović, Kurek, a niejaki Leon plącze się przez 2 lata po opłotkach klubu i nic. To są nasze(!) błędy.
No to cieszmy się tym, co mamy, bo... diabli wiedzą jak długo będziemy to mieć.
Problem nie leży w Kowalu, Górskim, Mice, Masłowskim, Dryji, Cretu i kimś tam jeszcze. Problem leży w braku odpowiedzi na pytanie: "Po co my to robimy?". Żeby się dobrze bawić? No to bawiliśmy się nieźle przez parę lat. O co więc Wam chodzi? Że dobra zabawa się skończyła? A miała trwać wiecznie? Przecież nawet srebro w sezonie 15/16 nie było dobrą zabawą, a na lepszą nas nie stać. Zwyczajnie nie stać. Czy to tak trudno przyjąć do wiadomości?
Ja pozostanę przy celach sportowych tego sezonu:
1. zdobycie klubowego mistrzostwa świata.
2. utrzymanie się w +L.
ad 1. Jest jeszcze 3 tygodnie. Jest dobry trener.
"Z tymi zawodnikami się nie da"? A jakich chcielibyście w składzie, żeby się dało? Wszyscy odpowiedni są zajęci, wobec tego, trzeba to wygrać tymi, których mamy. Przygotowania rozpoczęliśmy dopiero we wtorek, więc dziś trudno o efekty, ale one muszą przyjść. Na dodatek nie ciąży na nas żadna presja: nie mamy nic do stracenia, a wszystko do zyskania.
ad 2. To cel niemniej trudny niż ten pierwszy, ale również możliwy do osiągnięcia. Wystarczy wygrać wszystkie mecze od 14. kolejki, która zaplanowana jest na 29 grudnia. Czasu jest więc całkiem sporo.
Zamiast przygotowywać kolejne stosy, radziłbym popracować nad tym, by Damian Schulz popełniał o 2/3 mniej błędów w ataku (to możliwe), Mika z Buszkiem kończyli choćby co trzeci atak (a może nawet co drugi) i żeby piłka przestała nas parzyć a siatka zaczęła nas parzyć. Nie jest to aż tak trudne jak się z pozoru wydaje.
Trenerze! Trzy tygodnie pracy (nawet mecze ligowe można traktować treningowo; zerowy dorobek punktowy też mnie nie przerazi) i świat może należeć do nas. Tylko od nas to zależy. Jak to zrobić? Przecież wiesz to o wiele lepiej niż ja. Ty to naprawdę wiesz. A ja Ci naprawdę ufam. Miej gdzieś tych histeryków. Rób swoje. Na pierwsze zwycięstwo spokojnie poczekam do 26 listopada. Oczywiście 2018 roku.