Refleksja nie wprost sportowa.
Na meczach polskiej reprezentacji, tak jak to było ostatnio w Częstochowie, w oprawie dominuje muzyka polskich wykonawców, w tym Tadeusza Nalepy.
Na meczach ,,starego polskiego klubu'' nie ma polskiej muzyki, na meczach ,,Dumy Podkarpacia'' nie ma ani jednej podkarpackiej kapeli (choć jak już pisałem - w plebiscycie ,,trójki'' na polski przebój wszech czasów w pierwszej setce znalazło się pięciu wykonawców z tych stron), na meczach klubu, którego Tadeusz Nalepa (,,Kiedy byłem małym chłopcem'' - 19 miejsce w plebiscycie) był gorliwym kibicem jego utwór puszczany jest 15 min. po zakończeniu meczu, ewidentnie na odp....
Jest za to grana (za głośno zresztą) anglosaska rąbanka. I to jest prawdziwy prowincjonalizm.