Tak,tak, ja wiem...najlepiej jest zlowieszczyć, a potem, jak się coś złego wydarzy, ustabilizować tę trzęsącą się dvpę, dumnie wypiąć pierś, napełnić ją powietrzem i obwieścić urbi et orbi "a nie przestrzegałem?", "a nie mówiłem, że tak będzie?".
Zamiast coś zrobić, wymyślić, jak to zrobić, lepiej złowieszczyć, że kiedyś na pewno będzie koniec. Nawet koniec świata może kiedyś będzie.
Normalnie trza siąść i płakać albo...na siłę bawić się i mówić, jak jest fajno...