Zdajmy sobie sprawę, że lata seryjnych medali już za nami.
Nawiasem mówiąc, wtedy też było źle, bo styl nam nie odpowiadał.
Może to jest TEN sezon, który w przyszłym przywróci sens w budowie Drużyny i też nam Kibicom trochę przewietrzy w głowach, żebyśmy doceniali to co mamy a nie kręcili nosem, że "pffff co z tego że wygrana jak styl kiepski"
Ciągle powraca ten argument. I ja się zastanawiam jak to oceniać. Bo z jednej strony mówi się o kibicach sukcesu, którzy chodzą jak są wygrane, a z drugiej jak ktoś (ja) narzeka, że gry drużyny, mimo wygranych nie da się oglądać, to mu się wypomina, że malkontent.
Więc kto jest kibicem sukcesu? Ten co chce wygranych, czy ten kto chce dobrej siatkówki?
W klubie brak jest myśli przewodniej. Tej długofalowej. I pytanie represa po co chcemy siatkarskiej Resovii jest kluczowe. Bo kupienie drużyny to kwestia pieniędzy. Do zbudowania drużyny potrzeba czegoś więcej. Przewijały się wielkie nazwiska, które puściliśmy: Grozer, Kurek. A ja uważam, że tacy zawodnicy to dla nas jednak za wysokie (finansowe) progi i uważam, że warto o nich walczyć, ale nie za wszelką cenę. Żebym był dobrze zrozumiany. Grozer spokojnie mógł jeszcze u nas pograć z sezon i to czego oczekiwał można było "dorzucić", ale na dłużej i tak by tu nie zabawił.
Mnie przede wszystkim żal tych, którzy odchodzili, chcąc tu grać. Być może stawiali horrendalne wymagania finansowe - wtedy klub jest wytłumaczony. Ale jeśli nie.... Achrem, Ignaczak, Nowakowski, Ivovic, Lotman, Hernandez, Redwitz. W każdym przypadku sytuacja była ciut inna. Ale w każdym z tych przypadków można się pokusić o stwierdzenie, że "mogli kończyć kariery w Resovii"
Ktoś powie, że wtedy byli emerytami - można było do nich ściągać młodych gniewnych. Emeryci co roku są coraz młodsi, młodzi gniewni coraz drożsi i bilans jest na zero. Ale dusza drużyny pozostaje. Na lata.