Merytorycznie Poldziu:
1. Kiedy z mojej strony padło, że "nie powinniśmy się promować bo to się nie opłaci", "nie musimy dbać o tradycję"?
2. Odpowiedz proszę na moje pytania (w szczególności na to "Co Cię zabolało?")
Czy naprawdę Wogu, nie dostrzegasz tego szeregu sprzyjających okoliczności, których nie wykorzystaliśmy w związku z przyznaniem nam FF?
No to zacznijmy od początku...
Od kilku lat miasto Rzeszów nie potrafi dźwignąć tematu powiększenia/budowy nowej hali, choć zapotrzebowanie na taki obiekt bez wątpienia istnieje. Robimy jakieś dziwne podchody, które, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia, sprowadzają się do...otarcia pewnej części ciała ostrym elementem. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego każda krytyka władz miasta związana z zabraniem się do tego przedsięwzięcia napotyka na...opór ludzi, którym powinno na tym najbardziej zależeć. Wprawdzie nie rozumiem tego, ale potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego tak jest. Miasto o mentalności powiatowej ma swoje "uroki".
Odtrąbienie faktu, że przyznano nam FF, ale nie jesteśmy do niego, jako miasto przygotowani, bo nie dysponujemy odpowiednim obiektem, za sukces (dodając do tego jeszcze tezę, że jest to podwójny sukces, bo Kraków dołoży do naszego FF
) jest...przyznasz chyba, co najmniej...infantylne, bo:
1. Kraków do tego nie dołoży (fakt, że pieniądze z biletów przepłyną przez konto organizatora (administratora), czyli Resovii, nie zmienia stanu rzeczy, że...popłyną one dalej),
2. Rzeszów stracił na tym i finansowo, i wizerunkowo, i biznesowo.
Finansowo...to, że dało się na tej imprezie zarobić, nie trudno udowodnić. Miasto Rzeszów też mogło wyjść finansowo do przodu, bo...Kraków wyjdzie. Nie ulega to dla mnie wątpliwości.
Wizerunkowo...doznajemy dotkliwej porażki. Fakt, jedynymi, którzy dźwigną temat, są rzeszowscy kibice. Niestety tylko Oni.
Biznesowo...przecież te...od biedy...tysiąc Włochów i Rosjan przyjechałoby do Rzeszowa. Tu zostawiliby swoje pieniądze, ale i stąd wywieźliby odpowiednie wrażenia. I to byłaby najlepsza promocja miasta Rzeszów, jego mieszkańców i całego regionu. Promocja, na którą nie trzeba było wydawać bezmyślnie pieniędzy.
Traci nie tylko Rzeszów, ale traci również Asseco Resovia. Jednorazowy wpływ, jaki zasili kasę klubu pozostanie...jednorazowym. Gdyby klub miał do dyspozycji większą halę (powinno tak być już od kilku sezonów; niech sobie każdy przeliczy na jakie kontrakty byłoby nas stać!), a tu akuratnie jesteśmy zgodni, że za budowę takiego obiektu odpowiedzialne jest miasto, to bez wątpienia miałby ciągły dopływ większej ilości środków. Nie sprzedawano by 3 tys. karnetów, a...5-6 tys. Proste doświadczenie więżące się z wyjazdem rzeszowskich kibiców do Berlina, a teraz do Krakowa pokazuje, że stać nas płacenie za te karnety odpowiednio więcej (mało to popularne, co teraz napisałem, ale...prawdziwe). Bo choćby pieniądze wydane przez nas na przejazd i nocleg w Krakowie, mogłyby trafić do kasy klubu. Opowiadanie od kliku lat o straszaku...a od następnego sezonu gramy młodzieżą...powoduje, że grzebiemy się w miejscu, zamiast iść do przodu. Koniec świata też kiedyś będzie. Możemy siedzieć i czekać na jego nadejście...
Adam Góral dał nam szansę, bo zasponsorował nam imprezę na skalę może niejednej dekady powiatowego miasta. My tej szansy nie wykorzystaliśmy. I to mnie właśnie boli...
Zaniedbywanie "sfery tradycji" na dłuższą metę jest szkodliwe. Dlaczego? Ano dlatego, że kilka tysięcy kibiców, chodzących teraz na mecze Resovii doznało "porażenia tą sferą" kilkadziesiąt lat temu i stąd mamy taki, a nie inny klimat na Podpromiu. Dbanie o tę tożsamość, w pewnym sensie kultywowanie jej, jest w gruncie rzeczy podkładem pod emocje, które nam się udzielają w trakcie meczów. Możemy tego nie rozumieć, ale to w nas tkwi...zostało kiedyś zaszczepione i tkwi. "Zarażenie" tym innych ludzi, w tym młodych, daje gwarancję, że twór pn. Resovia będzie się kontynuował, bez względu na to, jaki sponsor będzie w...tytule.
Jeszcze raz pozdrawiam Świątecznie...
Edit. Zadajcie sobie pytanie, dlaczego atmosfera na naszych meczach nie jest tak wyjałowiona z emocji, jak...np. na Lotosie? Dlaczego drażnią nas klaskacze, czy trąbki? Bo nasze mecze (podobnie jak te w Radomiu) nie są odpustem, a świętem siatkówki. Skąd to się wzięło?