Mistrzostwa Europy były (i są) dla mnie okazją do przyjrzenia się zawodnikom klasy europejskiej i porównania tych zawodników z naszym obecnym składem. Przed ME'17 zadałem sobie pytanie: "Która Resovia, z lat 2003-2017 byłaby odpowiednikiem naszej obecnej Resovii na tle europejskich potentatów?".
Wyszło mi (to jest bardzo subiektywne i raczej "odczucie" niż "wniosek"), że ta z sezonu 2006/2007. Nie kierowałem się przy swoim wyborze asekuranctwem (tamta Resovia nie walczyła w Europie, więc i wynik nie będzie "sprawdzalny"). Tak mi się to kojarzy i już.
Czy to dobrze, czy źle?
Nie oceniam "tamtej" Resovii źle. Niewiele jej brakło do zajęcia 4. miejsca w RZ (nieszczęsny mecz w Krośnie z AZS Cz.). W play-off też zaprezentowała się przyzwoicie (jak na ówczesny stan zdrowia - bardzo dobrze). Gdyby grała w Europie, pewnie byłaby faworytem w starciu z klubem z Finlandii.
Dzisiejsza Resovia ma łatwiejsze zadanie w +L. Przede wszystkim przeciwnicy są słabsi niż ówcześni, więc złoto nie będzie sensacją, ani nawet niespodzianką. Cała polska siatkówka odnotowała wielki zjazd i to zaledwie w ciągu 2 sezonów, gdy to zostaliśmy mistrzem świata, 2 kluby grały w F4 LM, a Zaksa doszła do półfinału PCEV. Końca tego zjazdu nie widać, bo pieniędzy będzie coraz mniej, a trudno oczekiwać, że 6-8 mistrzów świata juniorów + Kaczmarek i Szalpuk wydźwignie na wyżyny 16-zespołową ligę.
Medialnie i marketingowo ponosimy same klęski (i Resovia, i pozostałe polskie kluby, o reprezentacji nie mówiąc). I końca tych klęsk też nie widać. Kibice żądają obniżenia cen karnetów i pewnie "zagłosują nogami" za tym rozwiązaniem. Prezes Góral (I tak wielki szacun, Panie Prezesie) obraził się sam na siebie, czyli na własne pomysły (delikatnie mówiąc: trąciły feudalizmem), które od początku miały stosunkowo niewielkie szanse powodzenia.
Moda na Europę nie przyjęła się u nas.
Chyba jesteśmy trochę inni i mamy inny sposób myślenia.
Na przykład:
Pewien wybitny, polski ekonomista (nie tylko teoretyk, ale i praktyk) stwierdził niedawno, że niezgodne z ekonomią jest oczekiwanie, żeby polska spółka kapitałowa posiadała kapitał. A już oczekiwanie, że polska spółka kapitałowa będzie posiadała kapitał w czystej postaci (czyli w postaci pieniądza) jest niedorzecznością, absurdem i brakiem logiki. Kapitał w polskiej spółce kapitałowej nie ma prawa znaleźć się przed sporządzeniem bilansu i może zaistnieć najwcześniej po sporządzeniu bilansu. Wynika z tego, że sporządzenie bilansu jest czynnikiem kapitałotwórczym.
Od około 2 lat przeciwdziałamy czemuś, co określono tak: "Polscy, młodzi, zdolni siatkarze nie mają gdzie grać". W tym celu utworzyliśmy wiele miejsc pracy dla polskich, młodych zdolnych siatkarzy. Teraz pozostało nam utworzyć polskich, młodych, zdolnych siatkarzy i wszystko powinno się zgadzać. Dziwne jest to, że się nie zgadza, ale to pewnie przez Achrema, Tichaczka i niejakiego Paczko-Bozko.
Ale my im wszystkim i tak jeszcze pokażemy. Niech no tylko dołączy do nas Wilfredo Leon. Mam nadzieję, że się nie rozmyślił. Choć z drugiej strony, po co nam taki farbowany uchodźca, czyli imigrant ekonomiczny?