Może zacznę od tych dobrych stron wczorajszego meczu...
Kapitalny mecz dwóch naszych graczy. Pierwszy, którego chcę wyróżnić to
Mateusz Masłowski. Dla tak zaangażowanych w grę, klub, tradycję graczy, przychodzą na Podpromie tak wspaniali Kibice. Na takiej energii da się góry przenosić, a w chwilach porażek mieć nadzieję na to, że przy następnej okazji znowu stworzymy w naszej hali coś niepowtarzalnego. Coś, dzięki czemu kibic chce więcej i więcej tej siatkówki oglądać. Coś dzięki czemu z niecierpliwością oczekuje się każdego następnego meczu, a przerwa między sezonami jest czasem niesamowitej niecierpliwości.
Drugi to
nasz Tibo. Nie bez przesady piszę nasz! Kupił mnie wczoraj nie tylko kapitalną grą, ale i piękną komunikacją z Kibicami. Cieszę się, że Tibo zostaje z nami na następny sezon. Przez chwilę odnosiłem wrażenie, że może nam się właśnie "objawił" młodszy brat Alka Achrema
Oczywiście osobny ukłon robię w stronę WSPANIAŁYCH KIBICÓW RESOVII, którzy wczoraj po raz kolejny pokazali, że są niedoścignieni. Nie ma takiej drugiej hali i nie ma takich drugich Kibiców. To było niesamowite przeżycie być tam razem z Wami Wszystkimi. Dziękuję i proszę o więcej.
-------------------------------------------------------
A teraz ta smutna strona wczorajszego widowiska.
Przegraliśmy w środę nie tylko mistrza Polski. Wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę...przegraliśmy również udział w przyszłorocznej LM. A to oznacza, że w tym sezonie przegraliśmy totalnie wszystko...część następnego sezonu również.
W takich okolicznościach rejtanowa obrona Andrzeja Kowala nie ma sensu. Żadnego sensu. Im szybciej rozliczymy ten etap w naszym klubie tym lepiej. Każdy dzień zwłoki będzie dniem absolutnie szkodliwym. Nasuwa mi się na myśl oklepane polskie powiedzenie...miałeś ...... złoty róg teraz ostał ci się jeno.....
Dlaczego złoty róg...bo to był autorski skład zarówno zawodników, jak i sztabu. Absolutnie każdy element tej układanki był namaszczony przez Kowala. Okazała się to układanka kompletnie chaotyczna i nieprzemyślana. Układanka, na którą na srebrnym talerzu zapodano duże środki finansowe. Nie zabrakło niczego, żeby stworzyć coś niepowtarzalnego. Efekt...bałagan za duże pieniądze i fatalny wynik, który jest wyznacznikiem zero jedynkowym. Wyznacznik się ziścił. Każde tłumaczenie się teraz jakimiś niesprzyjającymi okolicznościami jest po prostu lekceważeniem inteligencji każdego Kibica i nie przystoi nawet przeciętnemu mężczyźnie. Argument, że grali zawodnicy, a nie trener i wysnuwanie na tej podstawie próby obrony odpowiedzialności autora całego projektu (trenera), jest kpiarstwem albo...chyba tylko próbą sprawdzenia własnych (osobistych) możliwości do podjęcia się obrony w sytuacji beznadziejnej osoby (trenera), która w sposób oczywisty, ponosi pełną winę za zaistniałą sytuację. Dalsze próby obrony są bardzo szkodliwe na przyszłość.
I w końcu...napiszę to, bo konwenanse i tzw. poprawność polityczna również zaczynają być szkodliwe...chamskie i butne zachowanie Andrzeja Kowala jest pełnym uzupełnieniem pierwszej części wyżej zamieszczonego powiedzenia. Nie widzę żadnego powodu, dla którego powinniśmy My, Kibice znosić arogancję i brak szacunku ze strony człowieka, który wykonuje swoją pracę za nasze pieniądze. Celowo wprowadzam tu ten nieco bezwzględny czynnik ekonomiczny, ale to nie ja wymyśliłem rozliczanie tylko i wyłącznie na podstawie osiągniętych wyników. Konsekwencją lekceważenia uczuć i emocji kosztem wprowadzania tylko czynnika wyniku musi być traktowanie...równoważne i również bez emocji i empatii. Po prostu...wygrywasz=tryumfujesz...przegrywasz=odchodzisz. Ot taka prosta, honorowa zasada. Powtórzę...honorowa!
----------------------------------------------------------
Na koniec jeden wniosek na przyszłość.
Prowadzę firmę od 20 lat. Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że to ciągłe budowanie. Ale nie wyobrażam sobie, żebym co roku wymieniał 70 do 80 procent zatrudnionych u mnie ludzi. To byłoby działanie samobójcze i destrukcyjne. Nie udoskonali się niczego poprzez ciągłe zmiany i niestabilność. Myślę, że ma to bardzo bezpośrednie przełożenie na budowanie zespołu/klubu sportowego. To, co robimy od kilku sezonów jest znowu sprowadzone tylko do czynnika ekonomicznego. Jak zapłacimy to przyjdą grać. Nie ten to inny. I co roku robimy łapankę w oparciu o nadesłane CV. Etat do wzięcia...do 300 tys. euro. W końcu dział kadr też zwariował i stracił chyba kontrolę nad tym z kim i o czym w ostatnich latach i miesiącach rozmawiał. Efektem jest kolejny bałagan.
Stanę teraz w roli...wujka "Dobra Rada".
Szanowny Panie Prezesie, Bartku...to trzeba zmienić! Nie idźmy tą drogą, bo jest ona niewłaściwa. Nie sprawdziła się. Zacznijmy stabilizować nasz potencjał kadrowy i wymieniajmy tylko tam, gdzie zachodzi ku temu konieczność albo tam, gdzie widzimy szansę na podniesienie poziomu oferowanej przez nas usługi. Kupowanie w biegu na promocji zawsze wiąże się z ryzykiem niewłaściwego wydania pieniędzy i nakupienia niepotrzebnych nam rzeczy.