Jakoś byłem spokojny, że zmian kadrowych nikt w klubie nie przewiduje.
Dopóki mamy szansę na "ósemkę" po sezonie zasadniczym w +L (a chyba jeszcze mamy, no nie?), pozycja trenera nie jest zagrożona. Nawet z 8 miejsca można zdobyć mistrzostwo Polski.
Poprzedni sezon czegoś powinien nas nauczyć.
Nie wiem tylko czy potrafimy pogodzić walkę o najcenniejszy europejski puchar z walką o mistrzostwo Polski.
Tu analogie do poprzedniego sezonu są dość wątpliwe.
Nie ma się co oszukiwać, w PCEV trafialiśmy rok temu na słabych przeciwników. Nawet w półfinale nie mieliśmy przeciwko sobie mocarza. Dopiero finał wymagał od nas gry na najwyższym europejskim poziomie. Mieliśmy zatem bardzo dużo czasu.
Czy Resovię w obecnym składzie stać na wygranie LM? Moim zdaniem tak.
Czy osiągniemy znaczący wynik w LM? Będzie bardzo trudno.
Nie jesteśmy Skrą. Nie mamy w Rzeszowie hali na 5000 miejsc (to jest bodajże minimum), a Rzeszów nie ma budżetu Łodzi, więc nikt nie przyzna nam F4. Nikt nie da nam "skrzanego" czasu na przygotowanie się do europejskiego sukcesu.
Zagrywkę poprawiliśmy i nawet już w meczu z Cuneo każdy wynik jest możliwy. Może i wyjdziemy z grupy. Przewiduję jednak, że jeszcze przez co najmniej 2 miesiące nie będziemy stabilni, a słabeuszy po rundzie grupowej raczej już nie będzie. Czasu na stabilizację na najwyższym poziomie mamy niewiele. Wątpię czy zdążymy.
Puchar Polski stał się dla mnie mało ważnym trofeum. Myślę jednak, że będzie dla władz klubu ważny dla oceny trenera i zespołu. Podejrzewam, że położymy duży nacisk na te rozgrywki.
Fakt, że "sprawy medyczne" załatwiamy teraz, a nie za tydzień (gdy gramy w Gdańsku) przekonuje mnie, że po 2 wtopach w lidze kładziemy duży nacisk na awans do "czwórki" +L po I rundzie rozgrywek (czyli rozstawienie w PP). Może nie trafiam ze spekulacjami. Może "dorabiam ideologię do faktów". Może... Ale tak mi wychodzi.
Nie czuję presji na sukces w Europie. Niby skład mamy nie gorszy niż 3 lata temu, ale mam wrażenie, że mentalnie większe znaczenie przywiązujemy do "prestiżowej" porażki z AZS Cz. niż do realnej (bo znaczącej dla całych rozgrywek) porażki z Cuneo, większe znaczenie ma mecz w Gdańsku niż we Włoszech. Czyżby ideologia, że "w Gdańsku możemy się skompromitować, a we Włoszech nie"?
Mam nadzieję, że mylę się w swoich spekulacjach, a właściwie obawach. Może to tylko jesień (na dodatek poniedziałek) skłania do smętków?