Sławek, z nielicznymi wyjątkami, ja naprawdę nie mam pojęcia o kwotach, które padały i padają podczas negocjacji. Znam sytuację Grozera, który chciał odrzucić "petrodolary", ale nie daliśmy mu tych 50.000 euro więcej. A gość chciał zrezygnować z naprawdę dużych pieniędzy. Tu mnie serce bolało. Przyjąłem do wiadomości, pogodziłem się. Nie mogłem i nadal nie mogę mieć pretensji do Górala, że "nie dorzucił".
Nie wiem, czy klub dał Alkowi marną propozycję, czy Alek strzelił cenę z kosmosu, więc nie będę się oburzał. Mogę się nawet czegoś domyślać, ale będą to tylko moje spekulacje.
Wiem natomiast, że ptasie móżdżki z PZPS-u kombinują nad problematyką limitu obcokrajowców w +L. Głupie to i krótkowzroczne, ale nawet nie chce mi się o tym debatować, bo w naszym ukochanym kraju obowiązuje argument siły, a nie siła argumentów. Nie mamy rozgrywających, nie mamy atakujących, nie mamy przyjmujących, a i z dobrymi libero są kłopoty, ale powiększając ligę (bo Szczecin i Katowice prawdopodobnie awansują do +L), chcemy zaostrzać limity. No i dość marni Polacy stają się drodzy, a taki Alek będzie zawodnikiem zagranicznym, na którym trzeba zaoszczędzić, żeby pozyskać np. Kubiaka.
To jest proza życia.
Ja, będąc na miejscu Alka postąpiłbym inaczej: przyjąłbym niższą ofertę i wystąpił o odszkodowanie do PZPS (bo Konstytucja i prawo unijne zabraniają dyskryminacji w zatrudnieniu na tle narodowościowym). Miliony Polaków pracuje za granicą na równych prawach z tambylcami, a w Polsce Polak nie może pracować jako Polak. Idiotyzm. Niestety, nie pierwszy i nie ostatni w naszym kraju. Bo u nas ten, kto ma siłę, może wprowadzać dowolny absurd. Żaden rozsądek, żadna przyzwoitość nie obowiązuje.
Ale ja nie jestem Alkiem.
Trudne to wszystko, ale już się pogodziłem, że są przywitania i są rozstania.