Dlatego siły trzeba łączyć zamiast je dzielić.
Wystarczy analiza tabeli po rundzie zasadniczej z ostatnich kilkunastu lat, żeby dostrzec, że Polskę stać na 10, najwyżej 12 klubów zawodowych. Liczba 12 wydaje mi się zbyt duża, ale trudno przekonać do mniejszej.
Pewnych rzeczy nie da się zrobić rewolucyjnie. Warto się zdać na ewolucję, czyli zbudować jakiś model, do którego będziemy zmierzać i konsekwentnie do niego zmierzać.
Nie należy przyjmować błędnych założeń, a my takowe przyjęliśmy.
"Młodzi nie mają gdzie grać i muszą mieć gdzie grać".
1. "Mają gdzie grać", bo 10 zawodowych klubów to bardzo dużo jak na 5-6 naprawdę zdolnych zawodników, którzy co rok wstępują w dorosłe granie.
2. Wcale nie "muszą grać". Mogą co najwyżej dostać szansę grania.
Doskonałe wydają mi się przykłady Mateusza Masłowskiego, Bartosza Kwolka i Kuby Kochanowskiego. Wszyscy trzej dostali się do mocnych klubów i wszyscy trzej "mieli (jednak) gdzie grać".
Kuba natychmiast stał się jednym z najlepszych zawodników Skry.
Bartek częściej grał niż nie grał.
A Mateusz... Dziś ze zdziwieniem słucham plotek o jego wypożyczeniu, bo "musi grać". Otóż nie "musi". Nie ma sensu tworzenie mu "warsztatów szkolnych". On tu (w Resovii) ma (miał?) swoje miejsce. Dostawał szansę i powinien ją jeszcze dostać. Albo tę szansę wykorzysta, albo nie. To już musi być jego zmartwienie. ""Warsztaty szkolne" są w 1. lidze. W PLS-ie się gra, a nie uczy grać.
Każdy co zdolniejszy młodzian (Masłowski, Fornal, Kwolek, Kochanowski, Huber) dostawał szansę w nie najgorszym klubie, czyli jest mitem, że "młodzi siedzą na ławce".
Kędzierski nie poradził sobie w Resovii, więc radzi sobie w lidze włoskiej. Nikt go tam nie niańczył. Wywalczył sobie miejsce w składzie, gra i będzie grał. Widocznie mu zależy.
"Reprezentacja jest najważniejsza"".
A ja pytam: dla kogo?
Z pewnością nie dla kibiców Resovii, JW, Skry, Zawiercia, Radomia czy Zaksy. Reprezentacji nie poświęcają oni nawet 10% zaangażowania "klubowego".
Jeśli reprezentacja jest najważniejsza dla właścicieli klubów (spółki Skarbu Państwa + Adam Góral; bo Onico to już nie), to znaczy, że właścicielom nie zależy na ich własności. Nie są odpowiedzialnymi właścicielami, bo o swoją własność tak naprawdę nie dbają.
Dla włoskich właścicieli najważniejsza jest ich własność - ich klub.
Dla rosyjskiego właściciela Zenitu Kazań też najważniejsza była jego własność, a nie reprezentacja Rosji (Leon, Anderson, Salparow, a nawet Marouff).
Otóż reprezentacja nie jest najważniejsza.
W dzisiejszym zawodowym sporcie nie ma związku pomiędzy ligą (młodzi "mają gdzie grać") a reprezentacją. U nas nadal pokutuje myślenie, że kluby mają być przedszkolem, co najwyżej szkołą podstawową dla reprezentacji. A przecież kluby powinny być uniwersytetem dla reprezentacji, a przecież nie każdy może skończyć uniwersytet. Zamiast tworzyć Oxford czy Yale, tworzymy przedszkole. Dobry uniwersytet potrzebuje najzdolniejszych z całego świata.
"Siatkówka jest grą świetlicową i nie da się z tym nic zrobić".
Wiele razy argumentowałem, że:
1. nie jest grą świetlicową, bo jest w stanie zgromadzić naście tysięcy chętnych do obejrzenia meczu,
2. wiele da się zrobić, bo inni potrafili.
Nie oszukujmy się - odbijanie skórzanego balona jest zajęciem równie bezproduktywnym jak kopanie tego balona, rzucanie nim do kosza czy ganianie ze skórzanym jajem pod pachą. To tylko zabawa. Ta zabawa może się stać rozrywką dla oglądaczy i z tego oglądania mogą być pieniądze, bo chętnych do oglądania nie brakuje. Reszta już dawno została wymyślona, więc nie ma potrzeby tego wymyślać.
Wyobrażam sobie taką krótką rozmowę pomiędzy prezesem Zagumnym a dyrektorem Kmitą:
Zagumny: Panie Dyrektorze, co jest Panu potrzebne w PLS-ie, żeby płacił Pan lidze 10.000.000 euro za sezon i jeszcze na tym zarobił?
Kmita: Potrzeba mi, żeby transmije z meczów ligowych oglądało ....(ileśtam tysięcy czy milionów) Polaków, wtedy zapłacę i na tym zarobię.
Zagumny: Co możemy zrobić wspólnie przez najbliższe 3 lata, żeby to osiągnąć?
Kmita: Ja zrobię to i to, a Wy zróbcie to i to.
No to Zagumny spotyka się z Piechockim, Świderskim (ze Skarbem Państwa rozmawiać się nie da) i z Góralem i mówi:
- Jeśli przez 3 lata zainwestujecie/namówicie na inwestycję i zrobimy to i to, Polsat będzie płacił lidze po 10.000.000 euro za sezon.
A Adam Góral na to:
- Ale ja potrzebuję, żeby świat się dowiedział o mojej inwestycji, a nie tylko Polacy.
No to Zagumny znów idzie do Kmity...
(ciąg dalszy, być może, nastąpi).
Spartoliliśmy ligę głównie przez nieprzestrzeganie reguł, które sami ustaliliśmy. Spartoliliśmy ligę głównie przez tolerowanie AZS-u Częstochowa. Częstochowie to nie pomogło, a wszystkim bardzo zaszkodziło. Co by było, gdyby wcześniej wyrzucono Częstochowę? Być może Bydgoszcz zmobilizowałaby się i nie doszłaby do obecnego stanu. Być może Zawiercie zapełniłoby częstochowską halę. Bo, jak widać, w tamtych rejonach chętnych na oglądanie siatkówki nie brakuje. Trzeba tylko umieć.
Jakieś wnioski czy dalej będziemy popełniać stare błędy i ciągnąć za uszy tym razem Bydgoszcz czy kogoś innego?