Trza mieć głowę radziecką, żeby wyprodukować takie reguły na tym szczeblu rozgrywek.
Mogę zrozumieć brak terminów, ale dlaczego nie gramy np. do 2 wygranych meczów? W praktyce zamknęlibyśmy sezon w tym samym terminie (np. sobota-niedziela). Pal licho - niechby był jeden mecz finałowy na neutralnym terenie (np. Kraków).
+L sama sobie robi krzywdę. Finał, zamiast być szczytem emocji, staje się niejako "uciążliwym obowiązkiem przed oczekiwanym przez wszystkich sezonem reprezentacyjnym".
Rok temu wyszła karłowata emocjonalnie liga przed karłowatym emocjonalnie (jak się okazało) sezonem reprezentacyjnym.
Play-off to istota takich gier jak siatkówka i nie ma co robić z tego etapu rozgrywek Pucharu Polski.
Jeśli brakuje terminów, bo nadal widzimy sens tak rozbudowanej ligi, to nie bójmy się odważnych decyzji:
- 2 grupy (o w miarę wyrównanych siłach),
- mecz i rewanż z klubem ze swojej grupy,
- jeden mecz (ze wskazaniem przez władze Ligi gospodarza - w miarę sprawiedliwie) z kubem z drugiej grupy,
- play-off od ćwierćfinału, do 3 wygranych (1. mecz u "silniejszego", dwa kolejne u "słabszego i ewentualnie dwa kolejne u "silniejszego").