Mecz nabiera dużego znaczenia. Bronimy swojego miejsca w "czwórce".
Niby mamy 10 punktów przewagi nad Warszawą (być może tylko 9 nad Gdańskiem, który zagrał dopiero 21 meczów), ale...
Przed nami mecze z JW i Zawierciem. Obiektywnie rzecz biorąc, z czołówką gramy słabiutko. Na początku sezonu pokonaliśmy zdezelowaną Zaksę, ale później było już źle.
0:3 z JW - na 73 zagrywki zepsuliśmy 16 i mieliśmy 4 asy. Łącznie popełniliśmy 28 błędów skutkujących stratą punktów.
1:3 z Zawierciem - na 95 zagrywek zepsuliśmy 24 i mieliśmy 5 asów. Łącznie 36 błędów.
1:3 z Zaksą - na 90 zepsuliśmy 23 i mieliśmy 4 asy. Łącznie 39 błędów.
Krótko mówiąc: paraliż.
Jeśli się nie ockniemy, czekają nas porażki z JW i Zawierciem. Porażka z Olsztynem, to może być 9 punktów straty i bezpośredni mecz z Gdańskiem, który ma wyjazdy tylko do Lubina, Bielska, Katowic, Lublina, Zawiercia i Rzeszowa.
Szczerze powiedziawszy, drżę o zdrowie Cebulja, bo ostatnio jakbyśmy grali bez Defalco - niby jest, ale jakiś nie ten. A w rezerwie pustki: Rossard - wiadomo, że tylko z musu jest w składzie, Mauricio - chwilowo przemilczę, a o Tomku Piotrowskim trudno cokolwiek powiedzieć (chyba trener nie ma do niego przekonania).
Festyn się skończył. Zaczyna się granie pod prawdziwą presją.