Agent przygotowuje umowę, według której jego zawodnik dowie się we wrześniu, czy klub spełnił warunki, czy nie? I od września szukałby innego klubu Perrinowi, jeśli warunki nie byłyby spełnione? Szczegóły umowy miały być "dopracowane" (znów nieprecyzyjny zwrot). Kto i co miał dopracować w zakresie szczegółów umowy? Sama Resovia miała coś "dopracować" w umowie, a zawodnik w ciemno miał te "dopracowania" zaakceptować? Przecież stawiałby się w sytuacji, w której wyłącznie od klubu zależy, czy "dopracuje", czy nie. I taką umowę przygotował agent zawodnika?
------------------------------------------
Sport to dziedzina ogromnego ryzyka. Także ryzyka personalnego.
Mika przed MŚ'14 i Mika po MŚ'14 to (z "kontraktowego" punktu widzenia) dwaj różni zawodnicy. Schmitt przed sezonem reprezentacyjnym 2016 i po tym sezonie reprezentacyjnym to dwaj różni zawodnicy. Fabian w sezonie 14/15 i w sezonach 15/16 i 16/17 to dwaj różni zawodnicy. Perrin przed LŚ'17 i Perrin po LŚ'17 to też (z "kontraktowego" punktu widzenia) dwaj różni zawodnicy.
Mam wrażenie, że sami zrobiliśmy się w bambuko.
Bo jakież to "szczegóły" mogły być ustalane z zawodnikiem, który grał w Resovii w poprzednim sezonie? "Kopiuj", "Wklej", zmieniamy kwotę i podpisujemy. Mamy zawodnika, z jego zaletami i wadami. Czy górę wezmą wady, czy zalety, tego nie wie nikt.
Można zaplanować ile przeciętnie znaków dziennie jest w stanie napisać programista, ale nie da się zaplanować, ile zagrywek zawodnika X, wykonanych z prędkością 115 km/h trafi w parkiet, a ile w siatkę. Nie można zaplanować tego, że zdrowy Schmitt uszkodzi sobie rękę w Radomiu.
Ryzyko jak to ryzyko: się uda albo nie.
Wszystko w życiu ma swoje dobre i złe strony.
Idea "wyrównanych szóstek" była krytykowana. No to od niej odstąpiliśmy. Teraz mamy tego konsekwencje. Dobre czy złe - nie mam pojęcia. Czas pokaże. Pamiętajmy jednak, że nawet ta idea nie przewidywała, że jednocześnie ulegną kontuzji Wojtaszek i Masłowski. Co by było, gdyby...
Co by było, gdyby Perrin uległ kontuzji podczas LŚ? Pewnie nie podpisalibyśmy z nim umowy przyrzeczonej, a gdybyśmy ją podpisali, na klub spadłaby fala krytyki jak w przypadku Schmitta.
Jestem gorącym zwolennikiem kompletowania składu już w kwietniu i brania na siebie i dobrych, i złych stron takiej metody. Czekanie na podpis i traktowanie tego jako celebry jest niemądre. Celebrę można zrobić, zakładając zawodnikowi koszulkę klubu. Z Kubą Jaroszem nie było takiego problemu.
Jeśli sami zrobiliśmy się w bambuko, to:
1. odradzałbym, żeby to agenci zawodników przygotowywali umowy,
2. nie warto urządzać nagonki ani na klub, ani na zawodnika; warto natomiast być przygotowanym do natępnego "sezonu kontraktowego", bo, mimo wszystko (jeszcze), więcej jest zawodników potrzebujących pieniędzy niż klubów, które pieniądze mogą wydać,
3. nigdy nie wiadomo, czy nie wyjdzie to nam na dobre.
Nie mamy Perrina? To trzeba "zrobić Perrina" z Depowskiego. W końcu po to mamy dobry sztab szkoleniowy i na tym polega trenowanie zawodnika. Nie da się? Da się. Mikę wysłaliśmy tylko na jeden sezon do Francji i... Niby co, francuskim powietrzem sią tak udoskonalił, czy tamtejszym, innym niż w Resovii treningiem?