To że zawodnicy podnoszą swoją wartość przez sukcesy reprezentacyjne, jest sprawą zawodników i ich zmartwieniem.
Wpływ sukcesów reprezentacyjnych na wysokość kontraktów to mit. Wystarczy wymienić Kubańczyków, którzy przez lata uciekali z Kuby i po karencji łapali się na bardzo wysokie kontrakty. Sukcesy reprezentacyjne Leona czy Achrema nie miały wpływu na ich kontrakty. Myślę, że Bednorz będzie zarabiał więcej niż Śliwka. Grozer miał ogromny kontrakt, zanim reprezentacja Niemiec osiągała sukcesy. Wcześniej miał tak Schoeps.
Dlaczego ligi amerykańskie mogą dyktować swoje warunki?
Zabawne jest to, że nawet polska liga żużlowa mogła sobie na to samo pozwolić. Zdarzali się żużlowcy, którzy rezygnowali z Grand Prix tylko z tego powodu, że kolidowałoby to z kontraktem w polskiej lidze.
Liga, która dobrze płaci, nie musi się martwić o plany różnych reprezentacji. Sami zawodnicy skutecznie wymuszają na reprezentacjach zmianę podejścia i trenerzy reprezentacji to rozumieją.
PZPS ma różne zadania. Jednym z nich jest "prowadzenie" reprezentacji Polski. Nie jest to cel czy zadanie ważniejsze od innych zadań, w tym od organizacji zawodowej ligi.
Nie ma potrzeby wychodzenia ze struktur europejskich. Nikt nie stawia nas przed takim wyborem.
Jedyne, czego oczekuję to to, żeby maksymalnie wydłużyć sezon klubowy i zwiększyć ilośc meczów na koniec sezonu.
Rozumiem, że siatkówka to nie piłka nożna. By grać siatkówkę na wysokim poziomie nie wystarczy postawić zawodników na odpowiednich pozycjach i umożliwić im 2-3 wspólne treningi, a tak jest w piłce kopanej. Trzytygodniowe przygotowanie do finałów mś czy mE to jest wszystko, na co pozwalają kluby piłkarskie. Siatkarskim reprezentacjom naprawdę wystarczyłoby, żeby rozgrywki LN były rozgrywkami "treningowymi' przed jedną imprezą docelową (io, mś, mistrzostwa kontynentów). Najczęściej tak są traktowane. Kto ma siły ten gra. Kto nie ma sił - odpoczywa. Można dorzucić dwutygodniową przerwę (np. początek grudnia) na różnego rodzaju eliminacje i wystarczy. Rozgrywkami LN można rozsądnie sterować. Liczba meczów zależy od przyjętego systemu rozgrywek.
Jeśli już ktoś (FIVB) upiera się przy Pucharze Świata, niech to będzie forma awansu do IO, z preferencjami dla przegranych, którzy np. zmierzą się z wygranymi w równolegle rozgrywanych preeliminacjach.
My sezon ligowy musimy ułożyć lepiej. Najważniejsze wydają mi się ćwierćfinały do 3 wygranych meczów. To (potencjalnie) 3 tygodnie (w systemie 1-2-2) bardzo poważnego grania dla 8 klubów. Nie bałbym się nawet, gdyby finał sprowadził się do jednego meczu.