Oklaski są wyrazem szacunku. Przecież nikt nie klaszcze po to, żeby zakłócać hymn. Ludzie klaszczą, żeby okazać sympatię. I tak to jest odbierane przez gości.
U nas przez szacunek dla hymnu ludzie rozumieją nadętość. Inne nacje śpiewają swój hymn z uśmiechem.
Gest oklasków zrodził się spontanicznie jako wyraz sympatii. Od naszego mniemania o odbiorze gestu ważniejszy jest sam odbiór, a on jest bardzo miły. Nie spotkałem się z reakcją negatywną. Nie spotkałem się ze złą oceną. Spotykałem natomiast komplementy dla polskiej publiczności związane z brawami podczas hymnu.
Przykład z "C.K. Dezerterów" jest o tyle nietrafny, że postaci z tego filmu nie identyfikowały się ze śpiewanym hymnem. Uczono go wbrew woli, więc i reakcja była jaka była. Akurat wskazywany cytat w zestaweniu z reakcją śpiewających jest ironią, kpiną skierowaną przeciwko nadęciu, urzędniczemu i "automatycznemu" traktowaniu hymnu.