Miałem podobne wrażenie, ale Zaksa jednak ugrała seta w finale.
Czy mogliśmy wygrać półfinał?
Gdyby forma była taka jak przez 2 sety pierwszego meczu, bylibyśmy w finale. Ale ona taka nie była.
Nie ma sensu żałować. Czasu nie przywrócimy. Od połowy grudnia coś się zacięło i się nie odcięło. Jeśli zdobędziemy brąz (a nie jest to takie pewne) i tak osiągniemy duży sukces. Naszą grę, niestety, charakteryzowały ogromne przestoje w trakcie setów. Nawet ostatni mecz to w drugim secie dość duży przestój - seria dość prostych błędów. Niestety seria. Pojedyncze, nawet dość proste błędy to coś co się zdarza, ale nie przeszkadza w wygrywaniu. Seria przeszkadza.
Trudno liczyć na wielkie sukcesy, gdy bardzo chimeryczny Cebulj i chimeryczny Defalco nie mają zmiennika, który mógłby opanować chaos. Gdyby kimś takim okazał się w sobotnim meczu Piotrowski, błąd sztabu szkoleniowego byłby trudny do wybaczenia. Tomek zagrał fajny mecz, ale pojedyncze fajne mecze każdemu mogą się przytrafić. Jeśli zagra kolejny fajny mecz, sztabowi szkoleniowemu będzie się należał potężny pstryk w ucho.
-----------------------------------------------------------
W konkurencji "najbardziej obciachowy mecz w finale" Zaksa wyszła na pozycję lidera.