Ale prawda jest taka, że błędów to my dzisiaj popełniliśmy multum (...), więc trudno by komentarz był o czym innym.
Otóż nie.
Widowisko sportowe składa się z "błędów", więc nie wolno go psuć narzekaniem na "błędy". W meczu mamy do czynienia z 4-6 prawdziwymi błędami (zwanymi przez Janka Tomaszewskiego "wielbłądami"). Na te można ponarzekać, a nawet pośmiać się z nich. Pozostałe zagrania, które statystyka kwalifikuje jako "błąd", to kwestia centymetrów (przejście), a niekiedy milimetrów (atak po bloku albo nad blokiem), czyli istota sportu.
Świetną ilustracją jest tu atak Karola Kłosa przy piłce meczowej z Brazylią podczas MŚ'14. Może ze 2 milimetry decydowały o "błędzie" - "znakomitym, skutecznym ataku po bloku". Dużo w tym zwykłego przypadku.
Siatkówka świadomie postawiła na ten przypadek (np. zagrywka z dotknięciem siatki, "ugięcie się" piłki na linii), więc nie należy przesadzać z narzekaniem na błędy w meczu. W dyskusji pomeczowej możemy sobie ponarzekać. Podczas meczu warto mówić o czymś innym. "Błąd" i tak wszyscy widzą.
Czy ktoś chętnie ogląda mecz, w którym sprawozdawca nieustannie powtarza, że "drużyna X wygrywa z powodu dużej liczby błędów drużyny Y"? Nawet gdy przed meczem tylko z tego powodu mówilibyśmy o szansach drużyny X, nie warto tego eksponować.
Wszyscy kibice wiedzą i widzą, że polska liga piłki kopanej to badziew, ale dziwiłbym się, gdyby komentatorzy meczów nieustannie o tym mówili. Jakoś nie słyszę eksperckich protestów w sprawie nazywania tego tworu "Ekstraklasą" zamiast "Ekstraklapą" .