Poprzedni sezon nie był pasmem sukcesów. Ale nie jesteśmy Barceloną, tylko Resovią. Pomiędzy złotą erą lat 70 a ponownym sukcesem niespełna 40 lat. Lat w którym Resovia była na samym dnie. Później nastąpiło mozolne odbudowywanie dawnej potęgi. Chwilę mieliśmy swoje 5 minut. Dużo osiągnęliśmy. Mogliśmy więcej, ale i mogliśmy mniej. W tym czasie inne kluby nie stały w miejscu. Parę klubów także budowało skład na Mistrza. Nie każdy osiągnął sukces. I w ostatnim sezonie nas przegonili. Tak się często zdarza. Trzeba gonić innych. Czy wszystko to wina Kowala? Nie. Każdy zawodnik czy działacz dokłada cegiełki do sukcesu jak i do porażek. Nigdy nie ma tylko jednego winnego. Porażka to suma kilku różnych okoliczności.
Mam dziwne wrażenie, iż zakładamy iż nam sukces się należy. Nic bardziej mylnego. Nic nam się nienależy i wszystko trzeba wywalczyć na boisku. I walczymy. Niestety inni byli lepsi. Obciążają nas kompromitujące porażki, ale mamy też wygrane. Nasze miejsce jest właściwie adekwatne do miejsca w lidze. Byliśmy tym trzecim i walczymy o to miejsce. Obiektywnie patrząc, to Zaksa i Skra mają lepszy skład niż my. Na początku sezonu Leon Bartman w audycji Radia Centrum dość precyzyjne ocenił poziom poszczególnych zespołów. Mam wrażenie, iż nasze oczekiwania były większe niż nasze możliwości. Jak kibicowi Resovii z żalem muszę stwierdzić, iż w tym sezonie nie zasłużyliśmy na finał. Byliśmy za słabi.
Mecze finałowe to huśtawka nastrojów. Po kompromitacji w Łodzi nastąpił dobry mecz w Rzeszowie. Zespół walczy z poświęceniem. Nikt nie odpiszcza, pojawiają się kontuzję. Tak straciliśmy Wojtaszka, który złapał kontuzję jak bronił piłkę i tak odpadł Masłowski. Zależało mu i chciał grać pomimo kontuzji. Nie udało się.
Hejtowanie Resovii jest teraz modne . Większość w owczym pędzie, idzie w tym kierunku i chce być "trendy". Suma małych kamyczków rzucanych w klub przybrała już rozmiary lawiny. Nawet komentatorzy Polsatu podkręcają kibiców. To z Resovii i Andrzeja Kowala zrobili sobie żenujący żart na Prima Aprilis, że niby trenera zwalniają. A później puszczali powtórki programu w inny dzień? Wielu w to uwierzyło. I powoli zaciska się pętla wokół trenera. Lista osób która kopała dołki pod trenerem rosła z dnie na dzień odwrotnie proporcjonalnie do ilości osób, która go broniła. Obecnie nikt już tego nie jest w stanie zatrzymać i wszyscy walą w Kowala jak w kaczy kuper.
Ljubo Travica powtarzał, iż mecze wygrywają zawodnicy a przegrywają trenerzy. I to trener jest pierwszą osobą wskazywaną jako ojciec porażki. W przypadku zwycięstwa to tylko zasługa zawodników.
Niestety w tej nagonce na trenera puściły wszelkie hamulce. Ale jak mawia powiedzenie, "Łaska kibica na pstrym koniu jedzie". Wczoraj był noszony na rękach, aby dziś go wyrzucać. Jutro natomiast z rozżewieniem będziemy wspominać czasy, jak trenerem był Kowal. Taka widocznie kolej losu. Nawet trenera Górskiego wyrzucono z reprezentacji. Era Huberta Wagnera też kiedyś się skończyła. Po pewnym czasie historia właściwie oceni trenera Kowala. Na dziś można powiedzieć, iż jest on najbardziej utytułowanym trenerem w historii miasta Rzeszowa. I tego nikt mu na razie nie odbierze.