Artykuł godny przeczytania, ale z tezami wielce dyskusyjnymi.
Pomijając zaliczenie Finlandii do średniaków...
Nie widzę związku pomiędzy ilością obcokrajowców w polskiej lidze a słabnącym poziomem polskiej reprezentacji.
Nie da się wrócić do czasów "narodowo-socjalistycznej" izolacji ligi. Przykład o "najwybitniejszych siatkarzach rosyjskich" i nawoływanie do takiego modelu jest próbą zawracania Wisły kijem.
Polscy siatkarze grają w polskich klubach. Wyjątki (Świderski, Winiarski, Kadziewicz, Bartman, Gromadowski) wyjeżdżają, większość szybko wraca. Nie obniża to sportowego poziomu tych zawodników.
Zalew obcokrajowców też nam nie grozi. Wbrew pozorom nie było ich w polskiej lidze aż tak wielu, a Polacy niekoniecznie oddawali im pole. Łomacz dał radę Freriksowi, Woicki grał zamiast Ilicia ("stały etat" mieli tylko Hernandez i Oivanen). W Skrze grali tylko Antiga i Falasca. Zaksa grała trójką, ale Trefl musiał grać bez Janicia i Zanuto, a pod koniec także bez Samardzicia. Olsztyn - jeden obcokrajowiec w grze, Warszawa - 2, Częstochowa - 1,. Wskazuję na tych, którzy regularnie wychodzili na parkiet. Gdzie ten "zalew obcokrajowców"?
Michał, piszesz, że "Serbia ma za granicą zawodników, ale nie są to podstawowi zawodnicy reprezentacji". Szukam w swojej pamięci takiego, który gra w lidze serbskiej i ... mam jakąś lukę. Nie mogę sobie przypomnieć.
Rosja to zły przykład. Tam oligarchowie mieli taki szmal, ze siatkarzom nie opłacało się nigdzie wyjeżdżać.
Brazylia nie zamyka się na obcokrajowców. Nawet Piotrek Gabrych tam pograł. Ale Brazylia to specyficzny kraj: potężny eksporter siatkarzy i jeszcze bardziej potężny ich "producent".
Prawda wygląda inaczej: tacy geniusze jak Grbić, Miljkowić, Zagumny, Wlazły czy Chamucki trafiają się rzadko i Petkowiciowi, Starowiciowi, Łomaczowi, Jaroszowi czy Grankinowi bardzo trudno jest ich zastąpić. Jeśli genialnych siatkarzy w reprezentacji zaczyna brakować - poziom szybko leci w dół.
Chwaleni przez autora Rosjanie nie nawygrywali się ostatnimi laty zanadto.
Ricardo i Andre to też siatkarscy geniusze, ale ich zastąpili Bruno Rezende i Visotto. Z doskonałym skutkiem.
majer, trudno mi się z tobą zgodzić:
1. wygrywanie przez włoskie kluby LM nie jest przedmiotem tej dyskusji, bo nie o klubowych potęgach tu dyskutujemy.
2. co wygrali Włosi od ME'05? Nic. Nawet medalika.
3. co wygrali Rosjanie? Srebro na ME i brąz na IO.
4. co wygrali Serbowie? Brąz na ME.
5. co wygrali Francuzi? Nic.
Możemy jeszcze przeanalizować wyniki LŚ, w której Włosi grali w finałach 2006 tylko za sprawą "dzikiej karty".
Reprezentacja Włoch od kilku dobrych lat nie powinna być nazywana potęgą.
Wymieniłeś drużyny mocne. To wszystko.