W USA sport w szkołach wyższych jest sportem prawie zawodowym, jeśli chodzi o zawodników (stypendia), ale głównie (i tu słowo "prawie" można skreślić) jeśli chodzi o trening, infrastrukturę i zainteresowanie kibiców. U nas to nie przejdzie, więc nie będziemy mieli bazy szkoleniowej, zaplecza +L. Kto będzie szkolił, za co i po co? Jeśli szkolenie zrzucimy na kluby +L, draft nie ma sensu. Resovia ma szkolić młodzież dla np. Pamapolu Wieluń? Strzelać sobie w stopę?
Ktoś nie przemyślał systemu tylko "na żywca" zachwycił się amerykańskim wzorem, a to przecież wzór nie przystający do warunków europejskich.
Przepisy o limitach obcokrajowców kłócą się z zasadami zatrudnienia w Unii Europejskiej i raczej nie utrzymają się długo. Skończą się limity, więc draft urządzimy dla całej Unii?
Podstawą zamknięcia ligi powinna być dochodowość klubów. Kluby i cała liga muszą przynosić dochód. W tej chwili kluby bazują na sponsorach (czyli nie są dochodowe). Odejdzie sponsor = znika klub. Dochody z biletów np. w Rzeszowie wyniosą (wersja optymistyczna) ok. 4 mln zł [5000 miejsc x 30 zł (liczę podwyżkę) za bilet x 25-26 meczów (razem z pucharowymi)]. Z reklam można mieć 1 mln. Resztę musiałaby zapewnić telewizja. Nie zapewni. Kluby z "mniejszymi trybunami" będą miały jeszcze większy problem. Budżet w wysokości 10 mln zł pozwala na zatrudnienie niezłych graczy, pozwala liczyć się w Europie. Zabawa w NBA z budżetem 2 mln rocznie jest zwykłym pozoranctwem, które może przynieść więcej szkody niż pożytku. Bez salary cap (w formie rzetelnej, a tej nie będzie) szkoda się przymierzać.