Zdradzę Ci tajemnicę: szczytuję w zupełnie innych okolicznościach niż +L.
Lineczko, czytaj ze zrozumieniem. Nigdy nie twierdziłem, że L jest "najlepszą ligą świata", bo protestuję właśnie przeciwko takiemu nazywaniu jakiejkolwiek ligi. To jest sedno problemu, a nie fakt, że ligi rosyjska jest świetną ligą, w której grają mocne drużyny klubowe.
Żeby mówić o sile ligi, moim zdaniem, nie wystarczy powoływać się na spektakularne transfery, a nawet pojedyncze sukcesy w LM. Dla mnie jest to problem złożony.
Gdyby Skra wygrała LM (a, przypominam, miała piłkę meczową), czy +L byłaby "najlepszą ligą świata"? Nie. Nawet gdyby Resovia, Skra, Zaksa i JW dołożyły do tego spektakularne transfery po 1 mln euro (a każdego ze sponsorów stać na wyrzucenie takich pieniędzy; słowo "wyrzucenie" nie jest tu słowem przypadkowym) i tak unikałbym określenia "najlepszą ligą świata".
Rzadko przenoszę się z przykładami na grunt piłki kopanej, ale w tym wypadku warto. Jeśli już użyć określenia "najlepszą ligą świata", to odniósłbym je do Bundesligi. Ta nie osiąga ostatnio spektakularnych sukcesów w LM, ale daje sobie radę bez pieniędzy arabskich czy rosyjskich szejków. Sytuacja finansowa klubów i całej ligi jest stabilna i stosunkowo niezależna od humoru szejka. Kibice dopisują, a i w europejskiej rywaliacji kluby niemieckie się liczą.
Dla mnie podstawowym kryterium siły ligi jest zainteresowanie kibiców, czyli konsumentów. I to zainteresowanie niezależne od sprowadzanych gwiazd. To właśnie konsumenci dają lidze prawdziwą siłę.
+L jest dopiero w połowie drogi. Udało się (wręcz coś nieprawdopodobnego) uratować +L w Kielcach. Można zapełnić halę w Rzeszowie (jest stanowczo zbyt mała) bez gwiazd za 1 mln eurosów. Można zapełnić halę w Jastrzębiu. Mam nadzieję, że wkrótce uda się zapełnić halę w Bydgoszczy, a później w Częstochowie. Ludzie wyciągają niemałe pieniądze, żeby +L wznosić na wyżyny. Szanowny Mediolan płacze, ale płaci 30 zł za mecz z Maceratą. Płacił i za Cuneo, i za Arago, i za Remat. Zapłaci także w przyszłym roku nawet gdy nadal musiał cierpieć z powodu Kowala. Pewno, że potrzebujemy jeszcze naszych "szejków", ale mądrość władz klubowych i całej +L zbliża nas do coraz większej niezależności od "szejkowych humorów". Myślę, że Polsat też robi niezły interes na +L i z czasem w coraz większym stopniu będzie się musiał fruktami z tego interesu dzielić.
Typuję, że brak polskich czy włoskich klubów w LM np. z powodu jakiegoś buntu, zakończyłby się katastrofą (głównie finansową, ale także medialną) tych rozgrywek. Natomiast brak klubów rosyjskich byłby finansowo i medialnie znacznie mniej zauważalny. Mam nadzieję, że mile się rozczaruję i F4 LM w Rosji będzie dużym wydarzeniem medialnym, ale mam też sporo obaw czy trybuny nie będą świecić pustkami. Tam za darmochę nie będą wpuszczać.
Jak widzisz, według moich kryteriów to nie Anderson, Grozer, Schmitt czy Kurek decydują o "sile ligi". Decyduje kilka czynników,w tym także te, których Rosji odmówić nie można jak np. sportowy poziom zawodników krajowych. Dziś w siatkówce czołówkę stanowią Rosja, Brazylia, Włochy, Polska, Bułgaria, Serbia, USA. Najlepsi Amerykanie, Serbowie i Bułgarzy nie grają u siebie. Pozostają Brazylia, Rosja, Włochy i Polska.
+L dopiero wychodzi z ogromnego nieszczęścia jakim była dominacja Skry. Nieszczęsne "dobro narodowe" tłamsiło naszą ligę. Nie czas tu i nie miejsce,żeby szerzej ten pogląd uzasadniać. Dodam tylko, że nareszcie pozbyliśmy się tego czyraka (dla przygłupów: to nie Skra była czyrakiem, tylko filozofia "dobra narodowego"). Padła ostatnia przeszkoda w docenieniu całej +L i w uruchomieniu pełni jej potencjału.
Być może żaden polski klub nie przejdzie kolejnej fazy LM. Być może będziemy mieli 2 kluby w F4. W obu przypadkach moja ocena siły +L nie zmieni się - będzie wysoka. Być może Rosję w F4 będzie reprezentował tylko jeden klub, który zajmie ostatnie miejsce, a być może rosyjskie kluby zdominują tegoroczne rozgrywki. Żaden z tych przypadków nie pozwoli mi jednak na używanie zwrotu "najlepsza liga świata", bo mam trochę inne kryteria jakości.
Upewnia mnie w tych kryteriach także postawa naszego sponsora. Bo (parafrazując Górala) nie jest sztuką wydać 1 mln euro, zapłacić zawodnikowi, który przyjedzie, nawet osiągnie sukces i wyjedzie. Sztuką jest zbudowanie takiej struktury, która będzie w stanie obronić się sama. Żadna liga siatkarska nie zbudowała jeszcze takiej struktury, ale to my jesteśmy na najlepszej drodze.