O ile mnie pamięć nie myli, to "Jastrzębie pozdrawiamy" tylko raz w ciągu meczu. Oni też raz. Zatem argument o "wiecznych umizgach" jest od czapy.
Boguś, Ty rzeczywiście masz słuchawki na uszach. Na czym niby polega to "picie sobie z dziubków"? Na tym, że raz w ciągu meczu pozdrowimy kibiców przeciwnika?
Co to znaczy "dość grzecznego Podpiomia"? Walniesz takie hasełko i jak ja mam to rozumieć? Zastanów się, jak zrozumieją to inni, bo możesz tego wkrótce bardzo żałować.
Na czym ta niegrzeczność ma polegać? Że się nie przywitam z Rafałem Buszkiem czy ze znajomymi Zaksiakami albo z Penczewem i Skrzakami?
Zastanów się zanim coś napiszesz, bo wkrótce usłyszysz "B. (tu wstaw nazwisko albo ksywkę), k..., ty ch..." (resztę sobie dośpiewaj) nie tylko tam, gdzie Ci to przeszkadza. Niebo Ci na głowę spadło, czy co?
Jakoś przez lata sukcesów nikomu nie przeszkadzały relacje z Jastrzębiem. Nie ja tę przyjaźń zadzierzgałem. Ktoś to zrobił wczesniej. Znudziło się? Czy w ramach leczenia kompleksów i frustracji trzeba komuś dowalić i coś zafajdać? Można i w ten sposób. 2 lata fajdania mamy za sobą i jakie są tego efekty? Coś pożytecznego? Taki entuzjazm zapanował, że zamiast zachwycać się Resovią chcesz obrzucać guanem przeciwnika? Delektuj się walką, ambicją i zaangażowaniem Resoviaków, ale nie szukaj lekarstwa dla swoich słabości w fajdaniu na przeciwnika.
Ja rozumiem, że większości do przeżywania emocji potrzebny jest wróg, ale tej potrzeby nie podzielam. Mnie wróg nie jest potrzebny.
Powiem więcej: nie mam wroga. Szanuję zdecydowaną większość klubów i kibiców tych klubów.
Jakie to "piekło" chcesz urządzać? Widocznie nie zalezy Ci, żeby Resovia dobrze grała. Wystarczy, że "przeciwnik zagra ch...owo"? Opamiętaj się.
Temat gwizdów podczas zagrywki przeciwnika nigdy nie był polem konfliktu, więc nie wiem, do czego wracasz, Marcinie. Ja nie gwiżdżę i nie buczę, bo nie leży to w moim temperamencie, ale czasem i mi "przeszkadza" cisza przy zagrywce przeciwnika. Nie spotkałem zawodnika, który twierdziłby, że gwizdy podczas zagrywki obrażają go. Wszyscy przyjmują, że taki sposób deprymowania przeciwnika nie stoi w sprzeczności do zasad godnego zachowania się. To jest przyjęte w świecie siatkarskim i nie dyskutuję z tym. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek to potępiał.
Co innego chamówa w postaci chóralnych gwizdów na Wlazłego, podczas prezentacji. Wstyd do dziś.