Kurek jest zawodnikiem światowej klasy i nikt go nie "ustawiał" albo "ustawiali" go wszyscy (z Nawrockim włącznie). Kurek zdobył dla Skry mistrzostwo Polski, bo niemal każda kontra w drużynie Nawrockiego szla do Bartka i to Nawrocki tak poukładał ten zespół. Anastasi tylko z tego skorzystał, a Castellani jeszcze na to nie wpadł.
Wlazły "cieniem zawodnika"... Dobre sobie. Najlepiej przekonało się o tym Dynamo M. Tu nie problem w Arkasie tylko w Dynamie. To jest klasa Skry, że wychodzą z grupy LM na 1. miejscu. Dzięki temu trafili na Arkas.
Wlazły cieniem, mimo statystyk...
Problem Nawrockiego polega na tym, że Skry nie stać na zawodników klasy Kurka. Już nie stać. Na marginesie, nas też nie stać. To jest brutalna rzeczywistość polskich trenerów. My też staraliśmy się o Andersona tylko, że nie sprostaliśmy jego wymaganiom. My też braliśmy pod uwagę Calę, ale dowiedzieliśmy się jak trudny to zawodnik i odpuściliśmy. Skra tego nie wiedziała.
Przestawienie Wlazłego na przyjęcie (kto widział Atanasijevicia w reprezentacji, ten wie, że stratą byłoby trzymanie kogoś z tej dwójki na ławce) bylo poniekąd koniecznością. Odpuścić Atanasijevicia czy Wlazłego? Którego się pozbyć, jeśli nie ma się i nie będzie się miało pieniędzy na światowej klasy przyjmującego? Życie trenera w polskim klubie nie jest takie proste.
Ten "cień zawodnika" brałaby większość klubów Europy. Tak jak "cieniuje".
A co do zachwytów nad Anastasim... Koncertowo spieprzył formę zawodników na IO - najważniejszej imprezie 4-lecia. Ugrać 4 miejsce na układanych pod siebie MŚ'10, mając niezłych graczy to też żaden wynik.
Co zrobił Castellani podczas tych mistrzostw? To wtedy Wlazły był "cieniem". Nie dziś.
Alechna też spalił swój pierwszy start w reprezentacji nie dlatego, że był wtedy kiepskim trenerem. Lozano nic nie zrobił z Niemcami. Stojczew doprowadził Trento na szczyt mimo braku doświadczenia trenerskiego, ale z reprezentacją mu nie poszło.
Takie jest trenerskie życie. Nawet najwybitniejsi dość często przegrywają.
Nawrocki jeszcze niczego nie przegrał. No chyba, że za przegraną potraktujemy finał +L, ale byłby to idiotyzm, bo w tym finale spotkały się 2 czołowe kluby Europy - finaliści dwóch europejskich pucharów.
Nawet dziś jakoś nikt się nie pali, żeby zagrać ze Skrą 1/4 finału +L. My też się nie palimy.
Nawrocki stracił wybitnego zawodnika. Na świecie jest takich może 3, może 4. Nie jest łatwo podnieść się po takiej stracie. My bez Dżordża też nie błyszczymy i nie jest to wina Kowala. Takie straty zapełnia się bardzo trudno. Wystarczy sobie przypomnieć ile wyłożyło Trento, żeby zatrzymać Juantorenę. Gdzie byłoby bez niego? Musiałoby walczyć o Andersona. Jakoś nikt nie wierzył, że geniusz Stojczewa zrobi drugiego Juantorenę ze zdolnego juniora.
Przypomnę, że Castellani nie odziedziczył bandy patałachów. Odziedziczył mistrzów Polski z Wlazłym jako gwiazdą.
Nie opowiadaj bajek.