Rzeczywiście mamy zawodników, którzy mogli (w LM odpadliśmy) i mogą wygrać wszystko.
Nie znaczy to jednak, że inni mają gorsze składy. JW, Warszawa, Zawiercie czy Zaksa mają nie mniejszy potencjał. Zaksa posypała się zdrowotnie i organizacyjnie, ale jeszcze może wrócić do wielkiego grania.
Nasz kłopot polega na tym, że to my sami jesteśmy dla siebie najgroźniejszym przeciwnikiem.
Wygrywaliśmy indywidualnymi umiejętnościami. Wygrywaliśmy dyspozycją dnia konkretnego zawodnika/konkretnych zawodników. Zwykle dość fajnie szło przez 2 sety. W pozostałych bywało gorzej.
Czy udało nam się stworzyć zespół?
Finał PCEV wykreował Fabian a "zrealizował" Stefan. Na play-off potrzebujemy kreacji Fabiana i realizacji przez wszystkich pozostałych.
Oby z zawodników Resovii stworzył się zespół. Wtedy wszystko będzie możliwe.
Jak zmotywować "tych ludzi"

, czyli naszych zawodników ?
Sami muszą się zmotywować.
Pucharu CEV nikt im nie dał za darmo. Pokonali Zawiercie, Skrę (odpowiednik Turków) i Częstochowę (odpowiednik Niemców). Nie, nie deprecjonuję sukcesu. Pokonać Zawiercie jest trudniej niż pokonać Trento. Nasi zawodnicy osiągnęli wspólny cel. Chyba uświadomili sobie, że przed nimi kolejny,
wspólny cel.
Najtrudniejszy wydaje mi się ćwierćfinał. Jeśli przejdziemy tę fazę, przystąpimy do półfinału jako zdobywcy europejskiego pucharu. Nasz przeciwnik jeszcze żadnego europejskiego pucharu nie zdobył i przed półfinałem go nie zdobędzie. No to kto miałby ten półfinał wygrać? Przecież to "We Are the Champions".

No chyba, że przyjdzie nam grać z Warszawą.