W jednym się z J. Suchem nie zgodzę.
Twierdzi on, że: "Grzegorz Łomacz pojawił się na boisku. Na jego grę Amerykanie nie byli już przygotowani".
Byli przygotowani, ale nie pomogło im to. Po prostu, na dobrą grę jednocześnie Leona i Fornala nie da się przygotować.
Grzesiu grał swoje - co można, to środkiem, a jeśli nie można, dokładna świeczka w górę na skrzydło, niech się skrzydłowi martwią. Skrzydłowi (Leon i Fornal; trochę słabiej, ale bez dramatu - Kurek) się nie martwili, tylko strzelali i to w 4. i 5. secie wystarczyło.
Medal zawdzięczamy geniuszowi Leona.
W pewnym wiwiadzie Grzesiu Łomacz powiedział, dlaczego wystawił wszystkie 3 piłki meczowe Leonowi (cytuję z pamięci): "Bo Leon zawsze miał skuteczność większą niż 33%". Proste okazało się genialne. I za to Grześkowi należy się szacunek. Uciszył mnie we wszelakich narzekaniach na niego.
Jedno mi się w wypowiedzi J. Sucha podoba. Ocenia on selekcję, przygotowania do IO i start tak, jak powinno się oceniać każdy inny turniej z udziałem reprezentacji, a tym samym odziera IO z pewnej "nabożności", którą nabrały w oczach polskich kibiców.
Medal przyjąłem z ulgą. Oczywiście, ogromnie się cieszyłem zwycięstwami nad Brazylią i Słowenią, a mecz z USA to była kibicowska ekstaza (oglądać i kibicować do ostatniej piłki nauczył mnie mecz Polska - Rosja w MŚ'06), ale nie będzie mi się chciało zbyt często wracać myślami do tego turnieju. Częściej wrócę do "złotych" mś i mE.
Dlaczego tylko "ulga"?
Bo miałem już dość olimpijskiego fioła, którym sami sobie psuliśmy radość, jakiej dostarcza nam reprezentacyjna siatkówka od 20 lat.
2 mistrzostwa świata, 2 mistrzostwa Europy będą dla mnie o wiele większym sukcesem niż srebro olimpijskie. Nawet 3 zwycięstwa Zaksy w LM są dla mnie większym sukcesem polskiej siatkówki niż olimpijskie srebro. Niżej cenię jedynie 2 wygrane w LŚ/LN, bo to jednak taka coroczna "festynowa młocka".
Porównam srebro IO do srebra Resovii w sezonie 08/09. Dobrnęliśmy do medalu. W tamtej chwili to był duży sukces, ale pewnie mało kto już o tym pamięta. Co innego Resovia 11/12, 12/13, 14/15 - tę Resovię zapamiętał chyba każdy. Brąz z sezonu 22/23 też już odszedł w niepamięć. Czy zdobycie PCEV zapamiętamy bardziej od finału LM 14/15? Trudno dziś ocenić, ale chyba tak.
Ulżyło mi, bo miałem dość opowieści o "fatum ćwierćfinału IO" (nie wierzę w takie zjawiska) i podporządkowywania całej polskiej siatkówki imprezie, która odbywa się raz na 4 lata.
Życzę polskiej siatkówce kolejnych 20 lat wygrywania mś, mE nawet kosztem niewygrywania medalu IO. Wolę 3 lata radości i 1 rok smutku niż 3 lata smutku i 1 rok radości.
Mam nadzieję, że od teraz IO będziemy traktować normalnie - najważniejsza impreza roku, którą trzeba wygrać. Nie "impreza 4-lecia", ale "impreza roku". Tylko tyle i aż tyle.