Problem limitów jest dość skomplikowany.
Zdaniem Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej limity są sprzeczne z prawem wspólnotowym. Do tej pory nie było (poza piłką nożną) ingerencji Unii w limity, ale z taką ingerencją należy się liczyć.
Jak prawie wszystko w życiu ma to swoje dobre i złe strony.
Ja uważam, że polska siatkówka powinna poważnie brać pod uwagę, że w niedalekiej przyszłości limity będą zniesione i przygotować się na ten moment. Sport młodzieżowy powinniśmy (korzystając z wzoru amerykańskiego, aczkolwiek nie kopiując go, bo się nie da) oprzeć na szkołach, a nie na klubach. Uzasadniałem swoje zdanie na Forum dość szeroko, więc nie będę pewnych argumentów powtarzał.
Tylko czy nas, Polaków stać na długofalowe projekty i konsekwencję w ich realizacji? Wątpię, bo u nas "co nowa władza, to nowy pomysł, a wszystkie pomysły poprzedników są uważane za beznadziejne". Nawet w tak apolitycznej branży jak rozwój sportu.
Sport stał się zawodem. Fascynującym i wywołującym emocje narodowe, ale tylko zawodem. Przygotowanie do zawodu wymaga szkoły.
Kluby zwyciężające w Lidze Mistrzów korzystają z zagranicznych gwiazd, bo, żeby osiągnąć sukces, muszą z nich korzystać.
Można próbować osiągnąć sukces w oparciu o "narodowy" klub i nie przeczę, że jednorazowo może się to udać. Jednorazowo.
Moim zdaniem niepotrzebna jest histeria na punkcie zawodników, którzy mając polskie obywatelstwo, grają dla innych reprezentacji. Kogo ten "problem" dotyczy? Ilu jest takich zawodników? Przecież to są jednostki, a nie "problem polskiej ligi". Czy trójka Achrem-Gładyr-Marechal jest w stanie zachwiać polską siatkówką? Nawet gdyby dołączyło kolejnych trzech i tak absurdem jest strach przed sześcioma zawodnikami
Obecne limity są kompromisem pomiędzy wolnością a rozwojem polskiej siatkówki. Można się zastanawiać nad granicą tego kompromisu, ale chyba nie są one złe. Nie tylko nie przeszkodziły nam zostać mistrzem świata, mistrzem Europy, zwycięzcą LŚ, ale nawet w tym pomogły. Liga z 'trzema obcokrajowcami" prezentuje dość wysoki poziom. Reprezentanci mają z kim rywalizować.
Toczyłem zażarte dyskusje, w których twierdziłem, że wysyłanie Wlazłego do zagranicznego klubu "żeby się sprawdził", czy Kurka "po naukę" jest niemądre, bo polska liga jest wystarczająco mocna na potrzeby mocnej reprezentacji. Ani Wlazły nie musiał "się sprawdzać", ani Kurek nie zyskał na "naukach".
W czasach gdy cała reprezentacja Polski skupiona była w Skrze (tzw. "dobro narodowe") byłem przeciwny limitom. Dziś też nie uważam ich za ratunek dla polskiej siatkówki. Polska rzeczywistość finansowa dość skutecznie broni nas przeciwko zalewowi ligi przez Brazylijczyków, Rosjan, Francuzów, Włochów, Amerykanów, Serbów, Bułgarów,... Spora grupa Niemców (jestem przekonany, że najdalej w następnym sezonie dołączy do niej Grozer; tylko nie wiem do jakiego klubu) to bardzo sympatyczne i dość naturalne zjawisko.
Obecne limity nie są przeszkodą dla polskich klubów w osiąganiu sukcesów międzynarodowych i nie niszczą polskiej siatkówki. Klubom bardziej szkodzi zła organizacja imprez reprezentacyjnych. Ale to już zupełnie inny temat.