Żeby było jasne. Oceniając mecz w całości, nie uważam, że był w naszym wykonaniu "beznadziejny", "tragiczny",... (dalej można wpisać dowolne negatywne przymiotniki). Po prostu, po miesiącu grania stawiam poprzeczkę o wiele wyżej niż do tej pory. Mamy znakomitych zawodników. Potrafimy grać z dużą pewnością siebie. Potrafimy dokonywać odpowiednich zmian w składzie. Czasem jednak te wszystkie cechy "uspokajają" nas nadmiernie, wprowadzają pewną nonszalancję (jednak dobrego słowa użyłem we wcześniejszym poście
).
Więcej koncentracji - mniej paraliżu!
Mam wrażenie, że niepotrzebnie zajmujemy się indywidualną formą poszczególnych zawodników, ich detalicznymi kłopotami, a mniej grą całej drużyny. Ja nie widzę powodów do zmartwień, że ten, czy inny zawodnik gra trochę słabiej, jest w danym dniu w gorszej dyspozycji, nie skończył jakiegoś ataku i "musi się odbudować". Nie ma takiej potrzeby. Każdy nasz zawodnik sam da sobie radę z chwilową słabością. Pora traktować drużynę jako maszynkę do wygrywania. Ja nie martwię się np. dyspozycją Konarskiego. Wiem jak potrafi grać i wiem, ze wkrótce zagra lepiej niż kiedykolwiek. Sam się odbuduje. Na ewentualne frustracje nie ma lepszej metody niż normalność, czyli praca. Nie lubię określenia "ciężka praca", bo stało się sloganem. Wolę określenie "mądra praca". Bez paniki, bez narzekania. Sezon będzie bardzo długi, a już dziś widać, ze dobrze zaplanowana i poukładana "piętnastka" powinna być naszym największym atutem. Wczorajsze wejście Schoepsa i Ivovicia (podobnie jak w LM Lotmana) to było to!
Warto pochwalić Piotrka Nowakowskiego. Przyjął na siebie ciężar gry w ataku. Był (nareszcie!) bardzo odpowiedzialny w zagrywce.
Igła? No dobra, będę odrobinę złośliwy: mecze ze Skrą, Gdańskiem i te w LM będą transmitowane, więc Krzyś z pewnością zagra o niebo lepiej niż wczoraj; taka jego uroda
Nie warto też dramatyzować w sprawie formy Penczewa. Wczoraj był niepotrzebnie nadmiernie eksploatowany w ataku. Fabian przesadził, a przeciwnicy doskonale to odczytali.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hala w Radomiu jest na tyle mała, że jeśli kotłuje się tamtejszy KK (są świetni) i kotłuje się nasz KK, to powstaje jeden wielki kocioł, bo to prawie 1/3 hali
Ale, szczerze powiedziawszy, postawa tamtejszych pikników to "górna strefa stanów średnich". Narzekamy niekiedy na własnych pikników. Niepotrzebnie. Nikt nie jest doskonały, ale "wyrwać" naszych w ciężkich dla drużyny chwilach jest o wiele łatwiej.
Mały obiekt, to i cisza radomskich pikników jest mniej słyszalna., ale szału nie ma.