za dużo to się o naszym meczu nie nawymądrzam, ale zwróciło moją uwagę doskonałe przyjęcie AZS-u. Na ile w tym zasługa waeszawskich przyjmujących, a na ile efekt naszej marnej zagrywki, niech się wypowiedzą ci, którzy widzieli. Guma miał z czego rozgrywać. To i tak cud, że wygraliśmy.
Z tą zagrywką wczoraj było dziwnie. Przez dużą część pierwszego i drugiego seta jej nie było. Potem było już dużo lepiej, w miarę serwowali wszyscy, poza Thomasem, który generalnie we wszystkich elementach nie miał wczoraj swojego dnia. Myślałem, że wstrzeliwali się długo w ten Torwar, ale przypomniały mi się słowa Andrzeja Kowala sprzed bodajże dwóch sezonów, że najważniejsza jest nie moc, ale różnorodność zagrywki.. I chyba wiem, co tam było trenowane za zamkniętymi drzwiami w ubiegłym tygodniu
Wczoraj prawie wszyscy poza Lyneelem, Dryją i Holmesem, strasznie mieszali zagrywką. Mocna, float, float, mocna, mocna....
Nawet Kurek po celnej, mocnej zagrywce potrafił zagrać dwa floaty i co zabawne, sprawiały one duże kłopoty przyjmującym. Fabian, mimo, że trafiał zagrywką mocniejszą, za chwilę szukał kierunku floatem.
Dima serwował dobrze i mocno, ale w pierwszych setach też mieszał zagrywką. A trzeciego seta nam wygrał. Przy remisowym wyniku w połowie seta, strzelił dwa asy z rzędu, a kolejne dwie zagrywki były po przyjęciu zbierane z trybun...
Powiem więc tak, szału jeszcze nie ma, ale widać światełko w tunelu i to całkiem jasne. Przypomina to poprzednie sezony, gdy przez cztery miesiące zęby bolały od patrzenia na naszą zagrywkę, a w PO praliśmy aż miło....
Druga nowinka z zamkniętych treningów, którą wczoraj zauważyłem, to to o czym mówił Mieszko w audycji. Widać było wczoraj bardzo wyraźnie, że zaczęliśmy mocno ćwiczyć inne rozwiązania skończenia ataku ze skrzydeł, poza siłowymi. Skoro nie ma mocy, to trzeba sprytem. W poprzednich meczach nasze plasy były żałosne, były to oddania piłki przeciwnikowi. Wczoraj widać było w tym jakąś myśl. Było parę ataków w stylu Conte, czyli agresywy plas na granicy piłki rzuconej i wypychanie po rękach a'la Mika. Nawet Alek w czwartym secie tak rozwiązał jeden z ataków, czego chyba jeszcze nigdy nie widziałem.
Boję się tylko, że inny sędzia zagwiżdże nam rzucone
Fabię.... Jest trochę lepiej, to znaczy dokładniej, ale jeszcze sporo musi popracować. Piłki na skrzydła w miarę dokładne, choć kilka razy Thomas i Julien atakowali mocno zza antenki. W pierwszym secie fajnie chodził środek i nasi środkowi bili gwoździe aż miło, ale później Fabian się rozregulował i zaczął wystawiać na środek na złą wysokość i przestaliśmy kończyć. Moźe jestem naiwny, ale miałem wrażenie, że nastąpiła u niego zmiana w podejściu. Przestał gwiazdorzyć i strzelać fochy, a błędy brał na siebie i chyba dość mocno je przeżywał...
To co mnie bardzo ucieszyło, to parę fajnych obron, które mieliśmy. Nawet sporo piłek wybroniliśmy znad samego pomarańczowego. Do tej pory w miejscu gdzie spadała piłka nikogo nie było, wczoraj prawie zawsze ktoś był, chciało mu się rzucić, pobiec.. A dwie wystawy Igły przez całe boisko, dyszlem do tyłu i piłka w punkt przy antence..... Parkiety świata
Fabian mu pozazdrościł i w ostatnim secie, przy bezpiecznej przewadze, mógł rozegrać palcami, ale celowo zagrał dolnym sposobem do tyłu... I wyszło gorzej niż Igle
Reasumując... Nie ma jeszcze jakości, ale można dostrzec jakąś myśl i sens w tym co robimy...
Jednego tylko nie rozmumiem, dlaczego my szukamy myśli w marcu, gdy wszystko nami się pali ? Sezon trwa od października....