Tylko w ćwierćfinale brakło szczęścia zawodnikom aby przejść Olsztyn. A ZAKSA to mogło by być różnie.
No zdecydowanie to nie była kwestia szczęścia, tylko sportowych umiejętności. Można pechowo przegrać jedną czy dwie końcówki, ale nie tyle. Zgadzam się, że z Zaksą mogłoby być różnie, tym bardziej szkoda zaprzepaszczonej szansy na półfinał, a może i zupełnie nieoczekiwany finał. Patrząc na naszą grę w tym sezonie gryzie w oczy liczba porażek. Mnie najbardziej bolały odbicia od ściany w meczach z Gdańskiem i Warszawą (cztery razy po 3:0). Był jeden moment w którym myślałem, że ruszymy do przodu i nie będziemy się martwić o 6, to był mecz z Jastrzębiem u nas. Fakt, że Tibo miał mecz życia, a i JW grało piach, ale łudziłem się, że to będzie mecz przełomowy. Niestety nie był. Naszym największym problemem były pojedyncze ,,wyskoki" poszczególnych zawodników. Prawie nie było meczów w których dobrze i równo grali Śliwka, Rossard, Jarosz, do tego rozgrywacze i reszta. Jak ktoś miał dzień i grał dobrze to pozostali słabo, i tak to się odbywało systemem rotacyjnym. Moim zdaniem kluczowe jest przyjęcie, a nie zagrywka. Oczywiście to są naczynia połączone, ale dobre przyjęcie gwarantuje skuteczność w pierwszej akcji. Zawsze ta zagrywka w końcu komuś wyjdzie i to jest dobre uzupełnienie do swojej gry po przyjęciu. Tak się składa, że w ostatnich latach postawiliśmy na ofensywnych przyjmujących, ja postawiłbym na jednego ofensywnego plus drugiego z dobrym przyjęciem. Zobaczymy jak to będzie w następnym sezonie. O tym sezonie chyba lepiej zapomnieć, chociaż może warto wyciągnąć wnioski na przyszłość. Boli także brak europejskich pucharów, chyba że zwolni się miejsce bo ktoś stwierdzi, że się nie opłaca. Inaczej- wszyscy stwierdzą, że się nie opłaca, ale jedni zagrają, drudzy nie. Dużo już zostało powiedziane na ten temat, ale ja wciąż nie rozumiem dlaczego w koszykówce czy piłce ręczne się da, a w naszej dyscyplinie się nie da.