No i niech się Mika u nas leczy. Tak naprawdę to będziemy go potrzebować dopiero w lutym. Pograją sobie pozostali. Z ostrożności warto zgłosić do rozgrywek kilku juniorów. Na dwóch Juniorów zawsze można liczyć
W nadchodzącym sezonie chyba nie będzie kłopotów z awansem do "6", "8", czy co tam jeszcze Liga wymyśli (ja wolałbym "8"). W europejskich pucharach... nie wiem, czy wystartujemy. Jakoś myślę, że nie wystartujemy. Będziemy sobie narzekać tylko podczas zwykłych meczów ligowych. Może uda się ucieszyć czekających na PP?
W nadchodzącym sezonie stać nas będzie na regenerację poszczególnych zawodników. Wystarczy się skoncentrować na meczach z "dolną połówką" tabeli, coś wyrwać z tej "górnej połówki" i czekać na play-off (mam nadzieję, że ta faza będzie, ale po władzach Ligi wszystkiego się można spodziewać).
Tak naprawdę to już przestaję się napinać na na "wielki skład". Wielkie składy już mieliśmy. Wielkie sukcesy też (z wyjatkiem tego największego). Bardziej od medali interesuje mnie to, co uda się zbudować w relacjach zawodnicy - kibice. Amerykanie, Australijczycy to dość otwarte na innych nacje. Rafa - chyba nie ma co reklamować go na tym gruncie. Zobaczymy jaką osobowością okaże się Szerszeń, ale mam nadzieję, że złapał wiele amerykańskiego luzu.
Nie mam jakichś wielkich oporów co do Smitha. "Emeryt"? Pamiętam jak pożyteczny okazał się dla nas "emeryt" Holmes (gorzej było z Millarem, ale też nie było tragicznie).
Po srebrze w sezonie 15/16 i znakomitym, ale przegranym F4 LM w Krakowie nie wierzę, że "walka o medale przynosi satysfakcję kibicom". Na nic ten srebrny medal. Na nic dobra postawa w F4 LM. Wynik staje się kwestią drugorzędną. Bardziej liczy się coś irracjonalnego. Niektórzy określą to jako "styl gry", inni jako "zaangażowanie w walkę", jeszcze inni jako "atmosferę w zespole". Ja określę to jako stworzenie fajnych relacji zawodnicy - kibice. Reszta, czyli wynik, w większym czy mniejszym stopniu przyjdzie sama. Ewentualny splendor spadnie na zawodników i najlepszych kibiców na świecie (bo tacy wtedy będziemy). Ewentualna wtopa spadnia na... wiadomo kogo (taka fucha).
Zdrowy Mika byłby wart coś około 400.000 euro. Za dużo, jak na nasze warunki. No to trzeba się zadowolić rekonwalescentem, czyli grajkiem dostępnym dla naszej kieszeni, naprawić Mikę na play-off (lub na wczesniejszy PP) i spróbować coś z nim wygrać. Nie jest to aż tak nierozsądne. A jak Mikę naprawimy i coś z nim wygramy, to i tak nie będzie nas stać, żeby go zatrudnić na kolejny sezon. Takie wybralismy sobie miejsce w szeregu.