Nie było mnie tu dłuższy czas i nie sądziłem, że tu kiedykolwiek wrócę. Ale nie wytrzymałem.
Nie, nie będzie o beznadziejnej grze, bo ta może się poprawić. Będzie o czymś być może ważniejszym. Przynajmniej dla mnie.
Odejście prezesa Górskiego przyjąłem z ulgą. Sądziłem, że gorzej nie będzie, bez względu na to, kto znajdzie się na jego miejscu.
Pojawił się Krzysztof Ignaczak. Jego wstępne deklaracje budziły nadzieję. Miało być lepiej, drużyna miała mieć charakter, zapowiadał powrót do tradycji, odbudowę więzi z kibicami.
No i nadszedł czas ich realizacji.
Byłem przekonany, że świetną okazją do odbudowy więzi z kibicami będzie inauguracja sezonu - adresowana do kibiców, przypominająca tradycję, będąca przeżyciem dla zawodników itd.
Tymczasem po staremu poprzestano na prezentacji adresowanej do bywalców jednej z galerii handlowych.
Przypomnę po raz kolejny - Skra Bełchatów jak co roku inauguruje zlot swoich kibiców nie tylko z Bełchatowa ale i z całego kraju, przybywają nawet kibice z zagranicy.
Do klubu miał przyjść jakiś niebywały specjalista marketingu m.in. w mediach społecznościowych. Ale jest słabo.
Nawiązaniem do tradycji mogły być koszulki meczowe - powstał jakiś zdumiewający, bezpłciowy i bezgustowny twór.
Teraz czytam, że zrezygnowano z oficjalnego odśpiewania klubowego hymnu. To co udało się mi przeforsować (przez kilka lat) za poprzedniej prezesury, nowa skasowała.
Co będzie dalej?
I na nic utyskiwania kibiców - a to na koszulki a to na brak hymnu a to na coś jeszcze.
Uświadomcie sobie - klub nie musi się z waszym zdaniem liczyć. Co najwyżej w przyszłym roku sprzeda się mniej karnetów. Ale kto by się martwił przyszłym rokiem?
Proponowałem swego czasu utworzenie, mniej czy bardziej formalnej rady kibiców, reprezentatywnej, z udziałem znanych kibiców, która formułowała by publicznie (!) swoje postulaty wobec kierownictwa klubu. Nie twierdzę, że klub bardzo by się z nią musiał liczyć, choć wiele by zależało od pozycji, jaką ta rada by sobie wypracowała. Są ku temu znane sposoby - można by było na przykład dorowadzić do dyskusji w radiu Centrum przedstawicieli rady kibiców z prezesem klubu. Odmówił by? Itp. Itd.
Tymczasem teraz NA PEWNO wasze utyskiwania nie będą skuteczne.
Postulat powołania takiej rady został albo wyszydzony albo zagadany mędrkowaniem. Kibice nie chcieli chociaż podjąć próby by zdobyć jakąś pozycję wobec klubu. I teraz ci bardziej aktywni co najwyżej sobie pobiją pianę na forum.
Padały też argumenty, że przecież jest oficjalny klub kibica. No jest - i niewiele z tego wynika. Oni sami deklarują, że ich jedynym zadaniem jest dopingowanie bez względu na wszystko. W każdym razie na przykładzie hymnu widać to dobrze - nie oni o hymn się skutecznie upominali no i to oni hymnu nie obronili. Zresztą puste krzesła w ich sektorze dzisiaj (inauguracja sezonu!) pokazują, że jest to kolos na glinianych nogach. Miałem okazję co nieco bliżej się przyjrzeć klubowi i szybko wyzbyłem się złudzeń. Przekroczenie pułapu walenia w bęben i skandowanie (coraz cichszego) przekracza ich możliwości.
Nie możecie też liczyć na miejscowych dziennikarzy, którzy nie mają odwagi się wychylić. Nawet ten, który ma usta pełne frazesów o przywiązaniu do tradycji klubowej itd. Oszem, miał odwagę atakować tych kibiców, którzy byli krytyczni wobec klubu.
No i gdyby komuś znów przyszło do głowy, by pozbyć się nazwy Resovia (dziwne manewry z koszulkami mają tą ewentualność ułatwić), to uruchomienie akcji w obronie nazwy będzie musiał zainicjować ktoś inny.
Był czas, gdy w Rzeszowie można było stworzyć wyjątkowe miejsce na siatkarskiej mapie w skali nie tylko kraju ale i świata. Nie wystarczyło zdobyć kilku tytułów. Trzeba było zrobić krok dalej. Za brakło wizji, predyspozycji intelektualnych, umiejętności zawodowych, itp., bo najmniejszym problemem były pieniądze. Ta szansa została zaprzepaszczona chyba bezpowrotnie.
Skąd inąd - jeśli ktoś w Polsce słyszy o Rzeszowie, to niemal wyłącznie w kontekście Asseco Resovii.
Tymczasem Asseco Resovia - i to pod każdym względem - obsuwa się na lata w przeciętność.
Po raz ostatni na tym forum (wszystko na to wskazuje) pożegnam się hasłem (ciekawe czy zawisło w hali?), w realizację którego przestałem wierzyć:
Wszyscy jesteśmy Resovią.
fanzwawy Andrzej Paulukiewicz