Wstrzymałem się z komentarzem, bo nie chciałem dać się ponieść emocjom. Patrząc na komentarz Blejda, dobrze zrobiłem.
Mecz był bardzo emocjonujący i wydawał mi się świetnym widowiskiem. Nie wiem, jak wyglądało to w telewizji, bo nie oglądam przegranych meczów.
Czego zabrakło do zwycięstwa?
Rzeszowskich trybun
W meczu Resovia - Zaksa, to nie Zaksa przegrała, ale my wygraliśmy.
W meczu JW - Resovia, to nie JW wygrał, ale my przegraliśmy.
Piszę tak nie z braku szacunku dla naszych przeciwników (bo ich szanuję) i nie po to, żeby umniejszać zwycięstwo JW. Piszę tak, bo taki (w moich oczach) był przebieg meczów.
W obu meczach przeciwnik nie mógł wygrać. My mogliśmy je przegrać. Jeden przegraliśmy. Trudno. To jest sport.
To inny obraz niż w meczu ze Skrą. Skra mogła z nami wygrać.
Z JW zagraliśmy bez przyjmujących w ataku. Fabian miał do dyspozycji w ataku jedynie Kochanowskiego i Buckiego. Reszta męczyła się niemiłosiernie. Coś kończyli, ale po wielkich męczarniach. JW szybko się zorientował w naszej sile ataku i do Kochanowskiego skakali w ciemno podwójnym blokiem. Kuba Bucki był bardzo skuteczny, ale (nie wiedzieć czemu) dostał od Fabiana najmniej piłek.
Statystyki zakłamują obraz. Przebicie piłki zamiast ataku itp, itd.
Co mnie zdziwiło (i trochę zezłościło)? Podwójna zmiana przy zagrywce Klemena.
Klemen zagrywał fatalnie. Po jego zagrywkach JW strzelał w nas jak w kaczy kuper. Po co zatem ta zmiana? Liczyliśmy na cud, że nagle zagrywka Klemena da nam szansę na blok? Przy Toniuttim? Zmiana Klemena na Bartka Krulickiego (nie mówiąc o Rossardzie) miałaby większy sens. Przecież Cebuljowi nie szło przez cały mecz (i w zagrywce, i w ataku). Rozumiem, że trener konsekwentnie będzie dokonywał podwójnej zmiany, ale w Jastrzębiu żadna przesłanka do tego nie upoważniała. Granica pomiędzy konsekwencją a uporem jest bardzo płynna.
Nie warto robić dramatu z tej porażki. Nikt nie przeszedł obok meczu. Po prostu, naszym przyjmującym nie szło w ataku. Było, minęło. Sezon jest i będzie bardzo długi. Porażki mogą się przytrafiać. Oby jak najmniej, ale ich ryzyko było (z Zaksą niewiele brakło), jest i będzie. To jest sport.
Powtórzę się: do zwycięstwa zabrakło dopingu Podpromia.
W meczu z Olsztynem tego elementu nie może zabraknąć. Będzie bardzo potrzebny. Niemoc w ataku/przyjęciu/zagrywce może nas dopaść w każdej chwili. Wtedy doping publiczności może się okazać zbawienny.
Blejd, przesadziłeś z porównaniem. A już pisanie o "chłopcach" wydaje mi się grubym nietaktem. Nie tym razem. Chyba emocje wzięły górę (patrząc na datę i godzinę Twojego komentarza).
Kael, jeśli jeden dobry zespół potrafi zdobyć dużą przewagę, to trzeba się liczyć z tym, że drugi dobry zespół potrafi ją zniwelować. Siatkówka to gra na sety. To też zakłamuje czasem obraz gry. Ze Skrą wygraliśmy 3:2, po setach, w których punkty padały seriami. Nie straciliśmy przewagi w I secie, ale w II dostaliśmy duży łomot. O czym to świadczy? O tym, że nie ma takiej przewagi, której dobrze grający przeciwnik nie potrafiłby zniwelować. Skoro my potrafimy mieć serię, zdobywać przewagę, trudno się dziwić, że dobrze grający przeciwnik potrafi to samo - czasem w tym samym secie, czasem w następnym. Taka gra.
Może jest za wcześnie na prognozy, ale co mi tam...:
Jesteśmy mocni. Bardzo mocni.
Najtrudniejszym przeciwnikiem dla Resovii w tym sezonie jest... Resovia.
Nie przemawia przeze mnie ani brak szacunku dla przeciwników, ani nadmierny optymizm. Zdecydowana (a nawet przeważająca) większość ligowych przeciwników potrafi grać znakomicie. Nie "dobrze", ale właśnie "znakomicie". Nie mam na myśli jedynie JW i Zaksy, ale także Warszawę, Zawiercie, Nysę, Skrę, Olsztyn, Gdańsk, Lublin, Suwałki, Katowice. Swoich bardzo dobrych meczów doczekają się zapewne Lubin, Radom, Lwów i Bielsko. Właściwie tylko skład i gra Bielska mnie nie przekonuje, ale nie widziałem zbyt wielu ich meczów, więc mogę się mylić.
Lekko nie będzie, ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko.
Swój pogląd (dość optymistyczny) opieram na jednym: przed sezonem nie wierzyłem, że będziemy aż tak dobrze przyjmować. Paweł Zatorski nie został jeszcze MVP żadnego meczu i być może nie zostanie, ale ma duże szanse zostać MVP całego sezonu. I nie statystyczne procenty o tym zdecydują. Z tak grającym Zatorem możemy przegrać tylko sami z sobą. Oby nie w play-off.