To mógł być mecz "na przełamanie" i dla Klemena, i dla Maćka. "Przełamał się" jedynie... Tomek Piotrowski.
Inaczej: Tomek wreszcie dostał swoją szansę i... wykorzystał ją. W ataku dość przytomny i ze sporymi możliwościami. W przyjęciu... tak sobie, ale na BBTS starczyło. Debiutancką tremę powinien mieć za sobą (wcześniejsze wejścia na 1-2 piłki trudno uznać za poważny debiut).
Z Rossardem musi być nieciekawie skoro trener nie odważył się wystawić go do składu. Może się mylę, ale Tibo fizycznie nie jest gotowy do dużego grania. Obym się mylił.
Moim zdaniem, obronił się Bartek Mordyl.
Klemen? Z daleka widać moment, w którym gaśnie (najczęściej po efektownej czapie) i już do meczu nie wraca. Pewnie coś się musi stać, żeby uwierzył w siebie. Co? Nie mam pojęcia, ale bez tego nie będzie sukcesów.