Uffff, mam spore problemy z jednoznaczną oceną tego meczu. Jasne, porażka od stanu 12-8 w tie-breaku boli po całości i sporym grzechem niedbalstwa były próby znalezienia bloku, zamiast powtarzać akcję i stworzyć sobie dogodniejszą okazję do zrzucenia zagrywki. Ta seria Gladyra i zryw Jastrzębskiego przy grze na przewagi świadczą o tym, że PlusLiga dzieli się na dwie, jeśli nie trzy, prędkości:
1) Tylko Zaksa potrafi zrobić Jastrzębiom w końcówce seta, to co te zrobiły Resovii w tie-breaku;
2) Jastrzębski Węgiel zrobi to reszcie ligi, zaś
3) W meczach pozostałych zespołów odrobienie strat w końcówce seta zależy od tego, który z nich ma lepsze ustawienie zza linii 9. metra.
Spotkanie samo w sobie było dosyć nierówne. Bardzo brzydki pierwszy set, dominacja gości w II i IV, w III Resovia coś tam pograła blokiem, z tym, że przez cały pojedynek nie udało się zablokować Fornala ani zmusić go do błędu.
Zaskakująco dobry Mauricio Borges, odpowiednio obsługiwany przez Drzyzgę w ataku aż do ostatnich 5 minut zmagań. Jakub Kochanowski w pewnym momencie stracił skuteczność w ofensywie, co ciężko było zwalić na czytanie gry przez blokujących rywali. Inna sprawa, że momentami to on rządził na siatce.
Słoweńcy- w ataku było średnio, za to niespecjalnie pomogli w bloku.
4 lata porażek z Jastrzębskim Węglem i na kolejne zwycięstwo najprawdopodobniej trzeba będzie poczekać do następnego sezonu.