Nic nowego i trudno się spodziewać innego wyniku.
Jakoś nie mogę się dopatrzyć pracy trenerskiej. Wiem, że zawodnicy są jacy są, ale...
Cały czas bez ładu, składu, rymu i sensu, jak było na początku teraz, zawsze... Nie widać cienia pomysłu.
Szkoda.
Rzeszowska koszykówka zejdzie.
Dopóki była hossa i widoki na Resovia-Park to plątały się po parkiecie Misie i Barany. Prochu nie wymyśliły i trudno było liczyć na coś więcej niż środek tabeli, ale od czasu do czasu były zwycięstwa. Nie było to perspektywiczne, ale było.
Dziś bryndza. Trudno mieć pretensje do zawodników. Starają się, ale ani rzutu, ani walki pod koszem, ani wejścia pod kosz.
Czasem w obronie bywa jako-tako. Czasem.
W ataku: tragedia. No to jak nie idzie w obronie, wychodzi średnio 50:100.
Odkąd kibice odwrócili się od koszykówki, nawet klimatu do walki nie ma. Plaża, piwko i, co najwyżej, uśmieszki politowania.
Sportowo nie dzieje się nic.
Organizacyjnie: nie zrobiono nawet tego, co nic nie kosztuje. Nie przyciągnięto na trybuny ludzi, którzy potrafią zrobić cudowną atmosferę na meczach siatkówki. To nie jest problem ceny biletu. To jest problem "chcenia".
Klimat meczu i zainteresowanie kibiców zwracają się sportowo i finansowo: zawodnicy wznoszą się na wyżyny umiejętności i waleczności, a zainteresowanie przyciąga pieniądze.
Może piszę głupoty, ale pamiętam inne czasy. Niejedno liceum miało wtedy lepszą reprezentację niż dzisiejsza Resovia. Rzeszów grał w kosza. Nawet nagły pomór w I składzie Resovii nie zrzuciłby Rzeszowa poniżej przyzwoitego poziomu.
Dziś...
A że cała polska koszykówka prezentuje dziś dvpawy poziom, to już zupełnie inna sprawa. Zachciało się nam sukcesów w Eurolidze, to mieliśmy sukcesiki "eksportowych" klubów. Dopóki ktoś wykładał szmal na zagranicznych grajków byliśmy kolosikiem. Niestety, na cieniutkich glinianych nóżkach.
Nasza koszykówka nie potrzebuje amerykańskiego grajka za 200.000$ rocznie.
Ale komu chciałoby się hodować 20 zdolnych juniorów i płacić im po 10.000$ rocznie.
Podobno czołowe polskie kluby miały roczne budżety ponad 20 mln zł. Jaki pożytek z tych budżetów miała polska koszykówka?
Smęty smętami poganiają.
Alem się spisał...
Przesadziłem w refleksjach.