Pozostaje zespół Resovii. Tu, mówiąc szczerze, nie za bardzo wiem, co mam powiedzieć. Jeżeli team szkolony przez trenera z najwyższej światowej półki, wzmocniony dużą częścią czołówki polskiej ligi i któremu pod względem finansowym i organizacyjnym brakuje tylko przysłowiowego ptasiego mleka przegrywa z liczącym sobie trzy lata zespołem z Białorusi, to naprawdę człowiekowi brakuje języka w gębie. Nie ma argumentów rzeczowych, uzasadniających to, co się wydarzyło. A skoro brakuje argumentów rzeczowych, zaczyna się poszukiwanie argumentów ulotnych, takich jak szczęście, opatrzność, meteoropatia, urok i P=tak dalej. I wbrew swoim dotychczasowym poglądom sądzę, że akurat w tym przypadku do akcji winien wkroczyć psycholog. Wygląda na to bowiem, że problem Resovii tkwi w głowach jej zawodników. A jeżeli nie może poradzić sobie z nim trener, może naprawdę warto zasięgnąć pomocy specjalisty.
Pojechał po nas jak po szmatach ale chyba ma racje...?