Akurat na tle USA wypadliśmy całkiem przyzwoicie i w ćwierćfinale IO (daj Boże) nie przekreślałbym naszych szans. Wika na przyjęciu, Możdżonek na środku i golimy Jankesów. Byle bez cykora w pierwszym secie.
Twierdzę, że łatwiej nam będzie zdobyć medla niż wyjść z grupy. W drugiej grupie nie ma zespołów nie do przejścia. Bułgaria nie błyszczy. Włosi też. Chińczyków i Japończyków poznaliśmy nieźle i nie musimy się bać (choć gospodarzom nie tylko ściany pomagają).
My mamy kłopoty, ale czy kłopotu nie mają Rosjanie? Czy 4. miejsce Brazylii u siebie nie jest klęską? Czy porażka Serbów z USA i ich kłopoty w meczach z Francją nie świadczą o chimerycznej formie? Czy którakolwiek z drużyn naszej grupy jest pewna zwycięstwa z Niemcami, którzy ostatnio 2-krotnie pokonali Bułgarów?
Nie bądźmy mięczakami. Nie dajmy się rozkleić przegranym meczykiem bez wielkiego znaczenia.